Gruzja, Mołdawia i Ukraina nie usłyszą obietnicy przyjęcia w przyszłości do Unii Europejskiej. Mołdawia pozostanie jedynym państwem Partnerstwa Wschodniego objętym ruchem bezwizowym.
Ukraiński prezydent liczył, że rozpoczynający się jutro szczyt Partnerstwa Wschodniego zakończy się nie tylko decyzją o zniesieniu wiz dla Ukrainy, ale i przyznaniem jej perspektywy członkostwa, choćby w zawoalowanej formie. – Osobiście chciałbym zobaczyć w deklaracji końcowej szczytu stwierdzenie, że umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu (podpisane z Mołdawią, Gruzją i Ukrainą w latach 2013–2014 – red.) nie są ostatnim krokiem w naszych relacjach – mówił nam niedawno gospodarz szczytu, szef MSZ Łotwy Edgars Rinkevičs. W ten sposób Bruksela przyznałaby, choć niedosłownie, że trzy prozachodnie kraje PW mają prawo ubiegać się w przyszłości o akcesję.
Do tej pory nic takiego nie nastąpiło, choć w traktacie o UE znajduje się zapis, że wniosek o członkostwo może złożyć „każde państwo europejskie, które szanuje wartości”, dotyczące głównie praw człowieka. Takie sformułowanie nie zostanie powtórzone w deklaracji końcowej w kontekście żadnego kraju PW. Łotewscy dyplomaci potwierdzają, że opór w państwach zachodnioeuropejskich pozostaje zbyt zdecydowany. Wciąż silne jest wrażenie, że Bułgarię i Rumunię przedwcześnie przyjęto do UE. Unia wyciągnęła też nauczkę z ciągnącego się od 1987 r. procesu akcesyjnego Turcji (Ankara złożyła wniosek o przyjęcie do Wspólnoty 28 lat temu).
Od początku zresztą dużo bardziej realna była liberalizacja wizowa. Gruzja była postrzegana jako kraj najlepiej przygotowany do zniesienia wiz do strefy Schengen, Ukraińcy za to bardziej zdecydowanie lobbowali za takim rozwiązaniem. Także szef Rady Europejskiej Donald Tusk bezskutecznie naciskał na uwzględnienie w deklaracji konkretnej daty. Zamiast tego dwa wymienione państwa PW zostaną pochwalone za postępy (podobnie jak Mołdawia), ale terminu zniesienia wiz nie poznają. Zamiast tego znajdzie się zapis, że ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie w 2016 r. Najmniej przychylne stanowisko w sprawie zniesienia wiz prezentują Francuzi i Holendrzy.
Decydujące znaczenie miał opublikowany 8 maja raport, w którym Komisja Europejska stwierdziła, że pomysły obiecania Gruzji i Ukrainie ruchu bezwizowego w tym roku były zbyt ambitne. Ukrainie nie pomaga sytuacja na wschodzie kraju i wzrost liczby uchodźców, którzy przekraczają granicę z UE. Ale jeszcze silniej przeszkadza jej niezdecydowanie w walce z korupcją czy reformowaniu wymiaru sprawiedliwości i milicji – a takie warunki również są stawiane Kijowowi. Ukraina na początku roku zaczęła wydawać paszporty biometryczne (ruch bezwizowy ma objąć wyłącznie ich posiadaczy), ale i ten aspekt wzbudził irytację brukselskich urzędników. Jeden z nich skarżył się w rozmowie z DGP, że część ukraińskich ambasad wprost przedstawiła zachodnim rządom oczekiwanie, że te opłacą zakup maszyn do druku podobnych dokumentów.
Gruzja, kraj lepiej przygotowany do zniesienia wiz, stała się poniekąd ofiarą ukraińskiej nieudolności. Według naszych źródeł Bruksela nie chciała, by obietnica złożona wyłącznie Tbilisi została uznana za odpuszczenie sobie zbliżenia z Ukrainą. Tyle że nie wiadomo, jak taką decyzję odbiorą sami Gruzini, i tak coraz bardziej rozczarowani postawą UE. Rośnie odsetek obywateli tego kraju odwracających się od Zachodu, a poparcie dla sojuszu z Rosją wzrosło ostatnio z kilkunastu do niemal 25 proc.
Paradoksalnie najwięcej powodów do zadowolenia może mieć Białoruś. Choć na szczycie będzie ona najpewniej reprezentowana na szczeblu ministra spraw zagranicznych, to jednak wśród członków UE powoli przeważa opinia, że Mińska nie powinno się izolować. Azerbejdżan, którego przywódcy bez przeszkód spotykają się z unijnymi liderami i uczestniczą w spotkaniach wielostronnych, przetrzymuje obecnie niemal 100 więźniów politycznych, w tym antyrządowych blogerów. Nikt nie stawia pytań, czy na szczyty PW zapraszać prezydenta Ilhama Aliyeva. Na Białorusi tymczasem wyroki odsiaduje – według ośrodka praw człowieka Wiosna – „jedynie” sześciu, choć jest wśród nich i kandydat w wyborach prezydenckich 2010 r. Mikoła Statkiewicz.

Ani Ukraina, ani Gruzja nie poznają terminu zniesienia wiz

Prezydent Alaksandar Łukaszenka jest doceniany za rolę, jaką odgrywał w doprowadzeniu do rozejmu w Zagłębiu Donieckim, podobnie jak jego szef MSZ Uładzimier Makiej. Niedawno formalnie ogłoszono decyzję o przystąpieniu Mińska do procesu bolońskiego, ujednolicającego model edukacyjny i w porównaniu z obecnym systemem gwarantującego większą niezależność białoruskim uniwersytetom. W czerwcu oczekuje się zaś parafowania ułatwień wizowych.
W tle pobrzmiewa również opinia, że niezależnie od autorytarnej formy sprawowania rządów przez Łukaszenkę Białoruś należy delikatnie wesprzeć w jej staraniach o zachowanie jak największego zakresu niezależności od Rosji. – Białoruś nie zamierza się starać o członkostwo, a jedynie o bardziej zrównoważone stosunki z UE. Możemy rozmawiać o liberalizacji reżimu wizowego czy pomocy w modernizacji gospodarki. Musimy się trzymać naszych zasad, ale większe zaangażowanie polityczne może mieć pozytywny wpływ na Białoruś – mówił Rinkevičs.
Unię czeka jeszcze jedna ważna decyzja: gdzie i kiedy przeprowadzić kolejny szczyt Partnerstwa Wschodniego. Inicjatywa, z którą w 2008 r. wystąpili ówcześni szefowie dyplomacji Polski i Szwecji Radosław Sikorski i Carl Bildt, bywała już wielokrotnie ogłaszana martwą, a jednak udało się dzięki niej, mimo trudności, podpisać trzy ambitne umowy stowarzyszeniowe z Gruzją, Mołdawią i Ukrainą. – Dla nas celem zasadniczym jest (...) wpływanie na całe PW, bo to jest nasze, polskie sąsiedztwo – mówił w RMF FM Bronisław Komorowski. Dotychczas szczyty odbywały się co dwa lata – kolejno w Pradze, Warszawie i Wilnie. Za dwa lata przewodnictwo w UE będzie jednak sprawowała Malta, państwo małe i niezainteresowane wschodem Europy. Niewykluczone, że państwa UE i PW umówią się więc na spotkanie w Estonii w pierwszej połowie 2018 r. lub – co mniej prawdopodobne – na Słowacji w drugiej połowie 2016 r.