Szwedzkie media alarmują, że ONZ-owski kontyngent wojskowy w Republice Mali głoduje. 250 szwedzkich żołnierzy, działających czasami w 40-stopniowym upale, a nocami w chłodzie, od miesiąca otrzymuje minimalne porcje żywnościowe.

Mający nocną służbę, by zabić głód piją wodę, której na szczęście nie brakuje.

Obecny kontyngent przybył do bazy zbudowanej przez poprzedników w lutym. Żołnierze przywieźli ze sobą szwedzkie wojskowe porcje prowiantowe. Po miesiącu mieli przejść na zaopatrzenie organizowane przez służby ONZ. Okazało się, że nie są one w stanie dostarczyć odpowiednich ilości jedzenia. Jak napisała gazeta "Dagens Nyheter", obecnie wartość odżywcza dziennej porcji to średnio 1800 kalorii, czyli prawie dwa razy mniej niż powinien otrzymywać żołnierz pełniący służbę w tamtejszych warunkach. Zdaniem dietetyków, przedłużanie takiej sytuacji grozi żołnierzom najróżniejszymi chorobami. Tym bardziej, że nie otrzymują oni dodatkowych suplementów w postaci minerałów i witamin.

Dowodzący kontyngentem podpułkownik Carl-Magnus Svensson pytany przez media, dlaczego nie można przesłać do Mali drogą lotniczą choćby zapasu wojskowych konserw - jak to robią na przykład Norwegowie - odpowiedział, że to jest pytanie do władz w Sztokholmie. Natomiast wojskowi urzędnicy w stolicy Szwecji zareagowali na to pytanie w sposób typowy: "Gorączkowo pracujemy nad odpowiedzią". Wkrótce na stronie departamentu obrony pojawiła się informacja, dementująca doniesienia o niskiej wartości kalorycznej posiłków żołnierzy służących w Mali.