Prezydent Barack Obama przekonywał premiera Benjamina Netanjahu, że porozumienie z Iranem w sprawie ograniczenia programu nuklearnego jest korzystne dla Izraela. Netanjahu jest jednym z największych przeciwników układu z Teheranem.

Amerykański przywódca dzwonił do szefa izraelskiego rządu z pokładu Air Force One, którym leciał na wcześniej zaplanowana wizytę w stanie Utah. Przekonywał, że porozumienie z Iranem to znaczący krok do odcięcia tego kraju od możliwości wyprodukowania bomby atomowej.

Obama najwyraźniej nie przekonał swego rozmówcy. Netanjahu wydał bowiem oświadczenie, w którym stwierdził, że porozumienie z Iranem zagraża istnieniu państwa Izrael. Obama prawdopodobnie spodziewał się takiej reakcji. "Nie jest tajemnicą, że różnimy się z premierem Izraela w ocenie tego czy Stany Zjednoczone powinny przeć do pokojowego rozwiązania problemu irańskiego" - mówił jeszcze przed rozmową z Netanjahu. Amerykański prezydent zapewnił, że troska USA o bezpieczeństwo Izraela jest niezachwiana. "Jeśli rzeczywiście premier Netanjahu poszukuje najbardziej efektywnej metody powstrzymania Iranu przed wejściem w posiadanie broni nuklearnej to jest najlepsza opcja" - mówił Obama.

Przywódca Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że jego doradcy będą rozmawiać z Izraelem na temat możliwości dodatkowego wzmocnienia bezpieczeństwa tego kraju.