Polska wciąż w niechlubnej czołówce, jeśli chodzi o liczbę osób, które giną w wypadkach drogowych. Rozczarowująca jest też sytuacja w całej Unii Europejskiej. W ubiegłym roku nastąpił wprawdzie spadek liczby zgonów w porównaniu z 2013 rokiem, ale nieznaczny - zaledwie o 1 procent.

Tak wynika z raportu dotyczącego bezpieczeństwa na unijnych drogach, opublikowanego przez Komisję Europejską.

"70 osób ginie każdego dnia na unijnych drogach. Te dane powinny być sygnałem alarmowym" - napisała w oświadczeniu komisarz do spraw transportu Violeta Bulc. Jeśli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców, to średnia unijna wynosi 50, ale sytuacja różni się w zależności od kraju. Najbezpieczniej jest na drogach Szwecji i Wielkiej Brytanii. Natomiast najgorzej pod tym względem jest na Łotwie, w której w ubiegłym roku odnotowano 105 zgonów na milion mieszkańców, a następnie w Rumunii, Bułgarii i na Litwie - ponad 90.

Piąte miejsce w tej niechlubnej czołówce zajmuje Polska - 84 zgony. Z danych Komisji wynika jednak, że nasz kraj od 2010 roku zrobił postępy. Liczba ofiar śmiertelnych od tego czasu spadła aż o 17 procent, tyle że w ostatnim roku ta tendencja wyhamowała i spadek był zaledwie 3-procentowy. Podobnie jest w całej Unii Europejskiej, w której od 2010 roku liczba zgonów spadała, ale ostatnio niemal zatrzymała się na tym samym poziomie. Ponad 25 tysięcy osób zginęło w ubiegłym roku na drogach w unijnych krajach.

To o 5700 ofiar śmiertelnych mniej, niż w 5 lat temu. To oznacza, że Unii Europejskiej będzie trudno spełnić wyznaczony cel - by do 2020 roku zmniejszyć liczbę zgonów na drogach o połowę w porównaniu z 2010 rokiem.