Mieszkańcy półwyspu skarżą się na rosnące ceny i blokadę. Trudno się im wydostać poza swoją małą ojczyznę. Nie działają bankomaty, spadają dochody z turystyki. Ale i tak nie chcą powrotu władzy Kijowa.
Mieszkańcy Krymu o życiu w nowych warunkach / Dziennik Gazeta Prawna
Rok temu Rosjanie, łamiąc ukraińskie prawo i własne zobowiązania międzynarodowe, zorganizowali na Krymie referendum, po którym Moskwa go anektowała. Mieszkańcy półwyspu do dziś odczuwają skutki częściowej blokady swojej małej ojczyzny, ale jednocześnie deklarują, że chcą pozostać częścią Rosji.
– To była noc z 22 na 23 lutego 2014 r., skończyliśmy naradę koło siódmej rano. Gdy się rozchodziliśmy, powiedziałem kolegom, a było ich czterech, że sytuacja na Ukrainie rozwija się w taki sposób, że jesteśmy zmuszeni rozpocząć pracę nad powrotem Krymu do składu Rosji – mówił prezydent Władimir Putin w filmie telewizji Rossija 1, którego zapowiedź niedawno opublikowano. 22 lutego dotychczasowy przywódca Ukrainy Wiktor Janukowycz został odsunięty od władzy, ale nie zdołał jeszcze opuścić kraju.
27 lutego gmach krymskiego parlamentu zajęły rosyjskie „zielone ludziki”. Bez kworum, za to pod lufami karabinów posłowie zmienili rząd i rozpisali plebiscyt. Początkowo głosowanie miało się odbyć 25 maja, później dwukrotnie je przenoszono. 16 marca – według danych oficjalnych – 97 proc. mieszkańców krymskiej autonomii i 96 proc. mieszkańców Sewastopola poparło aneksję, którą poza Rosją uznało jedynie sześć państw: Afganistan, Korea Płn., Kuba, Nikaragua, Syria i Wenezuela.
Brak uznania dla zmiany granic doprowadził do objęcia Krymu zachodnimi sankcjami. W większości przypadków sprowadzają się one do tego, że firmy obecne na Krymie nie mogą działać na rynku unijnym. Na półwyspie nie ma więc bankomatów ani oddziałów największych rosyjskich banków, jak Sbierbank. Wycofały się MasterCard, Visa i PayPal. Miejscowych linii kolejowych nie włączono do rosyjskich RŻD, zamiast tego tworząc oddzielną spółkę KrymŻD. Lotniska w Symferopolu nie obsługują Aerofłot ani żadne linie zagraniczne, lecz małe Uralskije Awialinii oraz S7. Dobrolot, tanie linie Aerofłotu, które zdecydowały się uruchomić połączenia z Krymem, po kilku dniach musiały ogłosić upadłość.
Jednocześnie Ukraina wstrzymała w grudniu połączenia kolejowe z półwyspem. Jedynym połączeniem z Rosją jest oblężony prom w Kerczu. Budowa mostu jest dopiero planowana. Trudny dojazd ograniczył ruch turystyczny. W 2013 r. półwysep odwiedziło 6 mln osób, w tym 3,9 mln Ukraińców, 1,2 mln Rosjan i 900 tys. obcokrajowców. Rok później liczba Rosjan wzrosła do 2,5 mln, ale pozostałe dwie grupy skurczyły się do 400 tys. w przypadku Ukraińców i 100 tys. obywateli państw trzecich. Dochody z turystyki spadły z 5,1 mld do 2,9 mld dol.
Nowe władze przystąpiły do podziału własności dotychczas należącej do ukraińskiego państwa i oligarchów, zwłaszcza gubernatora Dniepropetrowska Ihora Kołomojskiego. W lutym przywódca Krymu Siergiej Aksionow mówił, że znacjonalizowano 250 obiektów. Mimo to Kijów nie zdecydował się na całkowitą blokadę półwyspu. Nad Dnieprem ścierają się dwa podejścia: pierwsze, uznające, że nie należy w żaden sposób wspierać okupowanych terenów, i drugie, w myśl którego wobec własnych obywateli mieszkających na Krymie nie powinno się stosować odpowiedzialności zbiorowej.
Dlatego Krym wciąż jest częściowo zaopatrywany przez Kijów. Z kontynentalnej – jak to się określa na miejscu – części Ukrainy Kanałem Północno-Krymskim płynie 80 proc. potrzebnej wody słodkiej. Elektrownie w Nowej Kachowce i Zaporożu pokrywają 85 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną. Z Ukrainy pochodzi też 1/3 gazu zużywanego między Dżankojem, Kerczem i Sewastopolem. Kijów nie chce dopuścić do katastrofy humanitarnej z powodów czysto utylitarnych, obawiając się fali uchodźców. Na razie półwysep opuściło 20 tys. osób. Relatywnie niewiele w porównaniu z całkowitą liczbą 2,3 mln mieszkańców.
W telefonicznym sondażu GfK Ukraine 40 proc. ankietowanych skarży się na inflację i niestabilną walutę. Częściowo to oczywiście wynik kryzysu w samej Rosji. Częściowo jednak – większych niż zwykle trudności w zaopatrzeniu sklepów. Z drugiej strony wzrost cen, w przypadku niektórych produktów sięgający kilkudziesięciu procent, zrównoważyła znaczna podwyżka emerytur i pensji w sektorze budżetowym. Także dlatego aż 93 proc. mieszkańców popiera dziś przyłączenie ich małej ojczyzny do Rosji. Wśród przeciwników ponad połowa wskazuje na nielegalność referendum, a 44 proc. odczuwa z jego powodu problemy w życiu codziennym.
W polityce większych zmian nie zaobserwowano. Faktyczny monopol Partii Regionów zastąpił monopol Jednej Rosji, przy czym w wielu przypadkach na najwyższych szczeblach władzy pozostały te same osoby, co za czasów Janukowycza. Pogorszyła się za to sytuacja w zakresie wolności obywatelskich. Tatarzy krymscy skarżą się na represje i donosicielstwo, media – na cenzurę. W piątek Federalna Służba Bezpieczeństwa zatrzymała dziennikarkę śledczą Natalję Kokorinę. – W jednym z prywatnych domów ludzie się modlili i jeden z nich powiedział: daj Boże, byśmy byli wolni. Na drugi dzień wszyscy zostali wezwani na przesłuchanie – mówił „Nowej Europie Wschodniej” nieformalny lider Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew.