Wojna w Ukrainie dowodzi, że nie powinniśmy uzależniać się od relacji wyłącznie z kilkoma graczami na arenie międzynarodowej - mówi Sani az-Zajudi, minister handlu zagranicznego Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Czy wojna w Ukrainie wpłynęła na stosunki Zjednoczonych Emiratów Arabskich ze światem Zachodu?
Tak naprawdę nic się nie zmieniło. Kontynuujemy dotychczasową współpracę. Będziemy też kontynuować działania na rzecz dywersyfikacji naszych relacji z innymi państwami. Wnioski, które wyciągnęliśmy z tego konfliktu, pokazują nam, że nie powinniśmy uzależniać się od kontaktów wyłącznie z kilkoma graczami. Musimy dbać o różnorodność stosunków gospodarczych. Właśnie dlatego jesteśmy dziś w Polsce. Chcemy wzmocnić wzajemne relacje. Owszem, ich dotychczasowa, 33-letnia historia jest znakomita, ale chcemy mieć pewność, że możemy się wznieść na kolejny poziom.
Dlaczego akurat Polska? W regionie mamy też inne dobrze prosperujące gospodarki.
Polska w ostatnich latach odnotowała szczególny wzrost. Jest ważnym państwem na scenie europejskiej. Jej pozycja będzie dalej rosnąć. Warszawa ma też potencjał w postaci wysoko wykwalifikowanych pracowników. Poza tym, my - Emiratczycy i Polacy - myślimy podobnie i mierzymy się z podobnymi wyzwaniami. Możemy się więc z Polską uzupełniać. W ostatnich latach obroty handlowe między naszymi krajami wzrosły o prawie 40 proc. Teraz badamy dalszy potencjał inwestycyjny. Jestem pewien, że możemy go rozwinąć. Piękno Polski polega również na tym, że ma ona wiele fabryk. Widzimy w tym ogromną możliwość inwestycji logistycznych i infrastrukturalnych nad Wisłą. Co więcej, moglibyśmy także niektóre wyniesione z Polski doświadczenia zabrać ze sobą na Bliski Wschód, by zbudować tam własny sektor produkcyjny. Ogromną rolę odgrywa tu technologia. A wy macie ludzi wysoko wykwalifikowanych pod tym kątem, z czego również możemy skorzystać.
Jakimi sektorami kierowana przez pana delegacja jest najbardziej zainteresowana?
Z naszych danych wynika, że obecny wolumen handlu z Polską wynosi 1,3 mld dol. Odnotowaliśmy wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wiemy jednak, że istnieje ogromny potencjał dalszego wzrostu. Dla obu stron ważna jest energia odnawialna, rolnictwo, nowe technologie, teleinformatyka, systemy finansowe, logistyka. Wysłaliśmy już delegacje biznesowe do polskich przedsiębiorstw rolnych. Sektor ten jest dla nas kluczowy, zarówno pod kątem inwestycji bezpośrednich, jak i zakupu niektórych technologii. Jesteśmy w trakcie rozmów z różnymi firmami. Interesują nas także inwestycje strukturalne, zwłaszcza w kwestii rozbudowy przepustowości portów. Biorąc pod uwagę możliwości produkcyjne w Polsce, potencjał jest tu ogromny. Jeśli chodzi o energetykę, to jesteśmy już zaangażowani w kilka projektów nad Wisłą. Walka ze zmianami klimatycznymi czeka nas wszystkich. Transformacja energetyczna ma tu kluczowe znaczenie. Musimy więc upewnić się, że wzajemnie się uzupełniamy i rozszerzamy te inwestycje. Polska ma również zdolności w zakresie przemysłu ciężkiego, których nie da się powielić. Do tego dochodzą działania w zakresie zdrowia i przestrzeni kosmicznej. Dążymy więc do zapewnienia bezpośredniej komunikacji między przedsiębiorcami i stronami rządowymi. Chcemy też dalej eksplorować możliwości, jakie w Polsce i ZEA są dostępne. Dzięki temu współpraca będzie mogła się rozwijać.
Wartość handlu zagranicznego ZEA niepowiązanego z ropą wzrosła w pierwszej połowie bieżącego roku o 17 proc. w porównaniu z tym samym okresem rok temu. Ale tocząca się za wschodnią granicą Polski wojna musiała przecież wpłynąć także na biznes w pańskim kraju.
Cóż, skutki wojny odczuwa cały świat. Zwłaszcza w przypadku zaburzeń łańcuchów dostaw. Problemy te wpłynęły na wzrost cen także u nas. Walka z inflacją stała się głównym wyzwaniem dla wszystkich. Ale jeśli chodzi o dostępność towarów, większość mamy na miejscu. Dlatego naszym obowiązkiem jest zapewnienie, że istnieją alternatywy dla produktów pochodzących z Ukrainy. Kluczowe jest także pokazanie, że stosujemy się do traktatów międzynarodowych, jeśli chodzi o przywracanie pokoju na świecie. Naprawdę mam nadzieję, że ta wojna nie pozostanie z nami na długo.
Czy w takim razie zmieniły się stosunki Abu Zabi z Moskwą?
Obserwujemy wpływ sytuacji na gospodarkę. Sankcje sprawiły, że wiele firm musiało ograniczyć swoją działalność. Cała Rosja spowolniła. Nie odnotowujemy więc wzrostu, jeśli chodzi o handel z Moskwą.
„The Wall Street Journal” pisał niedawno, że większość ropy Moskwa eksportuje obecnie do Arabii Saudyjskiej i ZEA, a z portu w Emiratach wysyłana jest dalej w świat. Dziennikarze określili port w Fudżajrze mianem „centrum mieszania rosyjskiej i irańskiej ropy w celu ukrycia jej pochodzenia”. Pojawiły się oskarżenia, że ZEA pomaga Kremlowi obchodzić sankcje.
To tylko niepoparte żadnymi dowodami doniesienia medialne.
Biorąc to wszystko pod uwagę, jaką pan widzi rolę ZEA na arenie międzynarodowej w najbliższej dekadzie?
Celem naszej dyplomacji gospodarczej jest dalsza dywersyfikacja stosunków międzynarodowych. Chcemy zmniejszać napięcia polityczne i rozwijać relacje poprzez handel. Zrobiliśmy to już w przypadku Iranu, a teraz obserwujemy podobne posunięcia w stosunkach z Turcją i pozostałymi, niegdyś skłóconymi państwami regionu. Staramy się wychodzić poza schematy, które obowiązywały w ostatniej dekadzie, bo działania gospodarcze ZEA mają zapewnić więcej dobrobytu na całym Bliskim Wschodzie. Jako państwo chcemy być zresztą bramą nie tylko do regionu, ale i do całego świata. Dążymy do tego, by stać się punktem, przez który przechodzi globalny handel. A dzięki naszym inwestycjom sami także wnosimy do niego wartość dodaną.
Rozmawiała Karolina Wójcicka