Ulicami Kijowa przeszedł Marsz Godności - zorganizowany w pierwszą rocznicę zwycięstwa rewolucji na Majdanie. Wzięło w nim udział kilkanaście tysięcy Ukraińców, było wielu unijnych polityków w tym prezydent Polski Bronisław Komorowski oraz szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Marsz, na czele którego stali politycy, wyruszył z ulicy Instytuckiej, gdzie przed rokiem zginęło najwięcej demonstrantów, zastrzelonych przez funkcjonariuszy Berkutu. Przeszedł także ulicą Hruszewskiego, gdzie zginęli pierwsi manifestanci. Demonstranci trzymali kartki z hasłem: „Ukraina to Europa” napisanym w różnych językach. Marsz zakończył się na placu Niepodległości. Tam odbyła się ekumeniczna modlitwa. Szefowie państw złożyli kwiaty i zapalili znicze.

W rozmowie z Polskim Radiem demonstranci mówili, że chcą uczcić pamięć zabitych i doceniają to, że w marszu biorą udział unijni politycy. Od Brukseli chcą jednak nie tylko słownej solidarności, ale też konkretnej pomocy. „Naszym ludziom dajcie broń, żadnej innej pomocy nie potrzeba, a my pogonimy Putina aż do Chabarowska” - mówił 50-letni Mykoła z Kijowa. „Nie mogłem nie przyjść. Trudno nie przyjść w te dni, kiedy wspominamy tak wielu niewinnych ludzi, tak naprawdę, bohaterów Ukrainy, którzy oddali swoje życie” - podkreślił ze smutkiem Serhij z Wołynia.

Podobne pochody odbyły się w wielu innych ukraińskich miastach. Marsz zorganizowano w Charkowie został zaatakowany przez nieznanych sprawców. W eksplozji podczas pokojowego marszu w Charkowie zginęły 2 osoby, a co najmniej 10 jest rannych. Policja podejrzewa akt terroru, świadkowie mówią o ładunku wyrzuconym z przejeżdżającego samochodu. Ukraińskie media podają, że wśród ofiar jest jeden z liderów Euromajdanu, a także policjant. Do eksplozji doszło podczas formowania się kolumny pochodu. Około 500 uczestników przechodziło spod charkowskiego Pałacu Sportu na Plac Wolności. Według policji, eksplozję spowodował "nieznany ładunek wybuchowy". Funkcjonariusze traktują atak jako "akt terrorystyczny". SBU zatrzymała 4 osoby podejrzane o przygotowanie zamachu. Doradca szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Markijan Łubkiwski poinformował, że podejrzani to Ukraińcy, którzy "zostali przeszkoleni i otrzymali broń w Biełgorodzie na terenie Rosji".
Bronisław Komorowski, który wziął dziś udział w Marszu Godności zadeklarował, że Polska popiera pomysł wprowadzenia sił pokojowych we wschodniej Ukrainie. Podczas wizyty w Kijowie prezydent odniósł się też do planów ewentualnego zaostrzenia sankcji wobec Rosji.


Podczas spotkania z dziennikarzami prezydent zadeklarował, że Polska będzie wspierać pomysł, by przestrzeganie rozejmu z Mińska monitorowały siły rozjemcze pod egidą ONZ. Bronisław Komorowski podkreślił również, że decyzja o ewentualnym zaostrzeniu sankcji wobec Rosji powinna zapaść po międzynarodowych konsultacjach.

O możliwości rozszerzenia katalogu sankcji mówił także obecny dziś w Kijowie szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Według Bronisława Komorowskiego, to czy należy uruchomić kolejne transze sankcji zależeć będzie od stanowiska Ukrainy, Francji i Niemiec.

Prezydent spotkał się też w cztery oczy z ukraińskim przywódcą Petrem Poroszenką.