Rząd uspokaja – KE nie dokonała jeszcze formalnej oceny nowej ustawy o SN. Powinna się pojawić w sierpniu, potem nastąpi wypłata środków.

Pałac Prezydencki zdumiony, rząd uspokaja, a w PiS wrze – tak można podsumować wczorajsze reakcje na wywiad, jakiego udzieliła DGP szefowa Komisji Europejskiej.
Ursula von der Leyen stwierdziła, że obowiązująca już ustawa o Sądzie Najwyższym „nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej”. Jak dodała, nie przywrócono też do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa 1 mln euro. A to wstrzymuje wypłaty z Krajowego Planu Odbudowy.
W opinii prezydenckiej minister Małgorzaty Paprockiej słowa szefowej KE są „mocno zdumiewające”. Rzecznik rządu Piotr Müller uspokaja, że wciąż trwa ocena formalna KE w sprawie realizacji kamieni milowych KPO. W obozie władzy jedni mówią o szantażu Brukseli, drudzy mają pretensje do premiera o uleganie jej presji
Rząd deklaruje, że mimo przyciętych o 1,3 mld euro grantów z KPO skala planowanych reform i inwestycji nie zostanie zmniejszona. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR) potwierdza nasze wczorajsze doniesienia o tym, że pula grantowa z KPO dla Polski (ok. 24 mld euro) skurczy się. To efekt aktualizacji danych makroekonomicznych, z których wynika, że recesja z lat 2020–2021 dotknęła Polskę w mniejszym stopniu, niż to przewidywano jeszcze w 2020 r. W konsekwencji, jak podaje resort, część dotacyjna, pierwotnie wynosząca dokładnie 23 857 000 000 euro, zmniejszyła się do ponad 22 526 873 000 euro. – Przy czym zakres planowanych reform i inwestycji, zgodnie z decyzją wykonawczą Rady UE, pozostał niezmieniony – zapewnia Marcin Zawiśliński z biura prasowego MFiPR.
Dziurę będzie można zasypać środkami pochodzącymi np. z puli pożyczkowej. Polska może z niej otrzymać w sumie 34,2 mld euro, ale na razie wnioskujemy o niecałe 12 mld. Potencjalnie jest więc czym dziurę zasypać. Pytanie jednak, czy rząd skorzysta właśnie z tej opcji, bo alternatywą jest przesunięcie części środków z unijnej polityki spójności. Z wypowiedzi przedstawicieli MFiPR wynika, że resort nie zostawi tej sprawy odłogiem. – Oficjalne rozmowy z Komisją Europejską dotyczące pomniejszonej alokacji KPO zostaną podjęte przez stronę polską po zakończeniu obecnego procesu negocjacji z KE w sprawie ustaleń operacyjnych – mówi Marcin Zawiśliński.

Czy w ogóle dostaniemy euro

Równolegle toczy się gra o to, kiedy KPO dla Polski zostanie uruchomione. W tym kontekście prawdziwą burzę wywołała wczorajsza wypowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen dla DGP. Pałac Prezydencki jest co najmniej skonsternowany tymi deklaracjami szefowej komisji. – Ta sytuacja jest dziwna, skoro byliśmy z projektem w Sejmie od lutego i nie było uwag do ustawy – podkreśla prezydencka minister Małgorzata Paprocka. Jak mówi, podczas rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z szefową KE w lutym nie było żadnych zastrzeżeń do projektu noweli o SN. Z kolei od rozmówcy z rządu możemy usłyszeć, że von der Leyen ulega radykałom w Komisji Europejskiej, choć na razie retorycznie. We wczorajszym wywiadzie szefowa KE powiedziała: „Nowe prawo jest ważnym krokiem. Jednak (…) z naszej wstępnej oceny wynika, że nowa ustawa nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tę kwestię należy rozwiązać, aby spełnić warunki przyznania środków z KPO i umożliwić Komisji uruchomienie pierwszej płatności”.
W najdalej idącej interpretacji tej wypowiedzi, by do Polski popłynęły pieniądze, powinniśmy kolejny raz znowelizować prawo i zagwarantować sędziom możliwość sprawdzania statusu innego sędziego np. poprzez dopisanie sędziów jako uprawnionych – oprócz stron – do żądania testu bezstronności. Na to nie ma jednak politycznej zgody ani w PiS, ani w Pałacu Prezydenckim. – To żądanie jest absurdalne, takiego rozwiązania nie ma w żadnym unijnym kraju. Ono byłoby dewastujące. Po to sędzia jest niezawisły, by prowadził sprawy z myślą o tym, jak rozstrzygnąć, a nie czy koledzy go wyłączą czy nie. To jest dopiero zagrożenie dla niezawisłości sędziowskiej – to zdanie, które można usłyszeć w Pałacu Prezydenckim i jest podzielane przez prezydenckich ministrów, ale także samego Andrzeja Dudę. Dlatego nie ma zgody na nowelizację ustawy. Choć z pałacu można także usłyszeć, że w ustawie o SN jest przepis, który daje sędziom taką możliwość.
Po stronie rządowej można zaś usłyszeć, że zobowiązania są spisane w kamieniach milowych i obowiązują one obie strony. Rzecznik rządu Piotr Müller na wczorajszej konferencji prasowej zwracał uwagę, że KE nie dokonała jeszcze formalnej oceny polskich przepisów, które mają realizować kamienie milowe KPO. – Przyjęliśmy przepisy ustawy, w tej chwili te przepisy są wdrażane, ich wdrożenie zakończy się około połowy sierpnia, potem powinna być ocena formalna KE i wypłata środków z KPO – taki harmonogram zarysował rzecznik rządu. Stwierdził też, że nie ma mowy o automatycznym przywracaniu sędziów bez odpowiedniego postępowania przed SN. – Czy Sejm ma teraz decydować, czy wyrok był dobry, czy nie? – dopytywał retorycznie Piotr Müller.

Ziobryści w ofensywie

W obozie władzy wrze, a najostrzej sprawę komentują ziobryści. „Wywiad von der Leyen nie pozostawia żadnych złudzeń – środki na KPO będą wypłacone, jeśli będzie możliwość podważania statusu sędziego przez innego sędziego, czyli za łamanie polskiej Konstytucji. Tak wygląda bezczelna, brukselska logika” – skomentował na Twitterze Michał Wójcik, minister w KPRM i wiceszef Solidarnej Polski. Z kolei wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta stwierdził w swoim wpisie na Twitterze, że „w kamieniach milowych jest jasno zapisane, że zmiany w prawie mają dawać prawo do weryfikacji orzeczeń, a nie anulowania orzeczeń ID SN z mocy prawa”. Na koniec dodał, że „tak się kończą ustępstwa…”.
Suchej nitki na rządzie nie zostawia opozycja. – Przez siedem lat nie zrobili nic, jeśli chodzi o reformę wymiaru sprawiedliwości, a teraz za te wszystkie grzechy Ziobry i spółki płacą Polacy, nie otrzymując funduszy z KPO – powiedział wczoraj Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej. Jak dodał, prezydencka ustawa o SN jest „bublem”. – Pozwoliła na to, by osoby niebędące sędziami nadal zasiadały w SN i co więcej, nie zagwarantowała wykonania orzeczeń TSUE – stwierdził Budka.
Bruksela podtrzymuje stanowisko, zgodnie z którym kamienie milowe KPO muszą zostać zrealizowane przed wypłatą jakichkolwiek środków. Do tego – jak podkreślają przedstawiciele KE – zobowiązał się polski rząd. Wczoraj rzeczniczka KE Veerle Nuyts przypomniała, że Bruksela oczekuje od polskiego rządu nie tylko likwidacji Izby Dyscyplinarnej i zastąpienia jej przez „bezstronną izbę”, lecz także przywrócenia do orzekania sędziów odsuniętych przez zlikwidowaną już izbę. Nuyts poinformowała również, że KE dokona oceny zmian wprowadzonych (lub nie) przez polskie władze wówczas, gdy zostanie wysłany pierwszy formalny wniosek o wypłatę środków z KPO. – Na razie nie wpłynął jeszcze żaden wniosek o płatność z Polski – poinformowała. KE zapewnia, że opublikuje wspomnianą ocenę i analizę zmian wprowadzonych przez polski rząd pod kątem realizacji kamieni milowych.