Białoruscy opozycjoniści nie mają wątpliwości – Rosja w ramach przygotowań do inwazji na Ukrainę stała się faktycznym okupantem ich kraju.

Wyniki niedzielnego referendum konstytucyjnego na Białorusi przypominają wyniki tamtejszych wyborów. Zmianę ustawy zasadniczej, według wstępnych danych, miało poprzeć 82,9 proc. głosujących przy 78,6-proc. frekwencji. Opozycja nie wierzy w te wyniki. Symbolem referendalnej groteski jest nowo wprowadzony do konstytucji zapis o tym, że „Białoruś wyklucza agresję wojskową wymierzoną ze swojego terytorium w inne państwa”. Tymczasem władze w Mińsku, co przyznał sam Alaksandr Łukaszenka, pozwoliły Rosji na przeprowadzenie ze swojej ziemi ataku na Ukrainę. Mimo represji wielu Białorusinów odpowiedziało na apel opozycji i zaprotestowało w niedzielę przeciwko wojnie. Około 800 osób zostało zatrzymanych.
Wyniki głosowania mają zostać ogłoszone 3 marca, a 10 dni po ich publikacji konstytucja wejdzie w życie. Łukaszenka zapowiedział te zmiany w 2020 r. po wybuchu protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Pierwotnie obiecywał – także Kremlowi – rezygnację ze stanowiska i daleko idące osłabienie uprawnień głowy państwa. Im bardziej białoruskim władzom udawało się dzięki masowym represjom tłumić uliczną aktywność obywateli, tym mniej widać było w Łukaszence chęci dotrzymania słowa. Ostatecznie zmiany nawet wzmacniają jego osobistą władzę.
Nowela wprawdzie przywraca limit kadencji, ale rosyjskim wzorem będą się one liczyć od nowa od kolejnych wyborów, więc Łukaszenka może je jeszcze „wygrywać” w 2025 i 2030 r., i rządzić przez kolejne 13 lat, o rok krócej niż Władimir Putin Rosją. Jako były prezydent Łukaszenka będzie miał immunitet i dożywotni mandat senatora, a jego następca będzie musiał się legitymować 20-letnim nieprzerwanym pobytem na Białorusi i brakiem prawa pobytu na terenie innego państwa w CV. Wyklucza to przebywających na wymuszonej emigracji opozycjonistów, a nawet Mikałaja Łukaszenkę, ulubionego syna przywódcy, który chodzi do liceum w Moskwie. Zakaz dotyczy też posiadaczy Karty Polaka jako „innego dokumentu obcego państwa uprawniającego do ulg i innych przywilejów”.
Kompetencje prezydenta zostały ograniczone czysto symboliczne. Konstytucja wprowadza też faktyczną trzecią izbę parlamentu w postaci Ogólnobiałoruskiego Zgromadzenia Ludowego (UNS), które otrzyma prawo podejmowania wielu ważnych decyzji w rodzaju uznawania ważności wyborów czy wprowadzania stanów nadzwyczajnych, ale i „nagradzania prezydenta nagrodami państwowymi”. Na czele UNS stanie najprawdopodobniej sam Łukaszenka. Ustawa zasadnicza pozwoli na pozbawianie obywatelstwa, czym struktury siłowe grożą aktywnym przeciwnikom władz. Jednak stosunek do zapisów konstytucji najlepiej wyraża się w zapisie o zakazie agresji wymierzonej z białoruskiego terytorium w inne państwa. Zapis został złamany w dniu jego rzekomego przegłosowania przez wyborców.
Gdyby nie udostępnienie Rosjanom terytorium Białorusi, agresor nie byłby w stanie tak szybko podejść na przedpola Kijowa. Z terenów pozostających pod formalną kontrolą Mińska są też wyprowadzane ataki rakietowe na ukraińskie miasta, a aktywności stacjonujących na Białorusi samolotów mieszkańcy zachodnioukraińskich miast zawdzięczają praktycznie codzienne alarmy przeciwlotnicze, we Lwowie trwające zwykle po 40 minut. Opozycja nie ma wątpliwości, że Rosja w ramach przygotowań do inwazji na Ukrainę stała się faktycznym okupantem Białorusi. Ukraińcy obawiają się, że w tym tygodniu białoruskie siły zbrojne zostaną rzucone do walki z broniącym się państwem.
– Nie ma potwierdzonych faktów, że dowództwo sił zbrojnych Białorusi wydało rozkaz wzięcia udziału w ataku na Ukrainę, ale niewykluczone, że taki rozkaz może zostać wydany po referendum. Pytanie nie dotyczy już referendum ani dwóch krzyżyków (na karcie do głosowania – red.). Jest ono szersze: to pytanie o niepodległość naszego kraju i obronę Ukrainy – przekonywała liderka opozycji Swiatłana Cichanouska, prawdopodobna zwyciężczyni wyborów w 2020 r. Cichanouska mimo to zachowuje ostrożność w krytykowaniu Rosji, nie utrzymuje też bezpośrednich kontaktów z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Z naszych informacji wynika, że ona sama wciąż liczy na przychylność Kremla w ewentualnym nowym rozdaniu, zaś po stronie ukraińskiej są obawy, czy w jej otoczeniu nie ma rosyjskiej agentury.
Jednakże Łukaszenka chce też wykorzystać wojnę do przełamania izolacji reżimu. Jego otoczenie i on sam zrobili wiele, by przekonać świat, iż rosyjsko-ukraińskie rokowania pokojowe, rozpoczęte wczoraj nad brzegiem Prypeci w obwodzie homelskim, to efekt jego inicjatywy i rozmowy z Zełenskim. W latach 2014 i 2015 dwie tury rozmów w Mińsku doprowadziły do podpisania rozejmów, które obniżyły intensywność wojny o Donbas i pozwoliły Łukaszence wrócić na salony. Odwilż zakończyła się w 2020 r. wraz z pacyfikacją protestów. ©℗
Gdyby Rosjanie nie zaatakowali z terytorium Białorusi, nie doszliby tak szybko pod Kijów