PiS ma problem na finiszu kampanii wyborczej. Trzech posłów tej partii zostało zawieszonych w prawach członków, po tym jak ujawniono kulisy ich służbowej wyprawy na posiedzenie Komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Politycy mieli nie rozliczyć się z delegacji, do tego na wyjazd zabrali żony i nie uczestniczyli w spotkaniach.

Sekretarz Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Wojciech Sawicki poinformował, że Mariusz Antoni Kamiński pojawił się na spotkaniu w Madrycie tylko rano. Z kolei, Adam Hofman i Adam Rogacki podpisali listę obecności późnym popołudniem. Wojciech Sawicki pisze także o dwóch innych spotkaniach w Izmirze i w Paryżu w 2013 roku, które ci trzej politycy również opuścili szybko, bez brania w nich czynnego udziału.

Akradiusz Mularczyk z klubu parlamentarnego Polski Razem liczy, że posłowie dokładnie wyjaśnią sytuację. W Polskim Radiu 24 poseł mówił, że jest to sprawa dziwna, bo sekretarz Sawicki nie ma służb ani środków, by sprawdzać każdego posła i jego wydatki na podróże. Zdaniem polityka Solidarnej Polski, dziwne jest skupienie się na politykach PiS-u, podczas gdy w Radzie Europy pracuje kilkuset parlamentarzystów z kilkudziesięciu krajów.

Sprawa wyszła na jaw po tym jak tabliody opublikowały informacje o awanturze na pokładzie samolotu tanich linii, którą miały urządzić żony posłów. Potem okazało się, że posłowie zadeklarowali podróż samochodami prywatnymi, na co pobrali wysokie delegacje, a do Madrytu udali się tanimi liniami.

Jak ustaliła IAR, posłowie PiS napisali notatkę do marszałka Sejmu, wyjaśniającą madrycki incydent. Zawieszeni parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości zapewniają, że bilety do Mardytu kupili "z własnych środków" a pieniądze na ryczałt na przejazd samochodem "zwrócili".

Według informacji IAR, notatka dziś wpłynęła do Marszałka Sejmu. Mariusz Antoni Kamiński napisał swój list także w imieniu Adama Hofmana i Adama Rogackiego.

Cała trójka została - do czasu wyjaśnienia sprawy - zawieszona w PiS.