Efekty szczytu NATO w Newport są rozczarowujące - mówi generał Roman Polko. Jak powiedział w radiowej Jedynce były dowódca GROM, Ukraina nie dostała żadnej konkretnej propozycji pomocy.

"Nie zagwarantowano też bezpieczeństwa krajom wschodniej flanki Sojuszu" - dodał Roman Polko. W Newport postanowiono o utworzeniu sił natychmiastowego reagowania NATO, tak zwanej szpicy. Zdaniem byłego dowódcy GROM, szpica nie tworzy żadnej nowej jakości sama w sobie i jest "gorsza od tej szpicy NATO, która juz istniała do 2002 roku, a w której uczestniczył 18. Batalion Powietrzno-Desantowy. Szpica to oddział liczący około 4 tysięcy żołnierzy, który ma stacjonować w krajach na wschodzie NATO. Żołnierze mają w ciągu 2-5 dni być gotowi do działania na wypadek zagrożenia. Zdaniem generała Polki, tego typu siły szybkiego reagowania mają sens, jeśli jest jasno wskazane dowództwo na poziomie generała brygady i miejsce stacjonowania. Żołnierze muszą też przechodzić intensywne ćwiczenia. Po to, żeby działać skutecznie, siły natychmiastowego reagowania muszą być jednorodne, na poziomie batalionu. Były dowództwa GROM mówi, że siły odpowiedzi NATO nie przechodzą manewrów. Jego zdaniem, NATO powinno okazać większą spoistość wobec Rosji. Tymczasem obecnie poszczególne kraje Sojuszu mają zupełnie inne spojrzenie na to, co się dzieje na Ukrainie - zauważył Polko. Na szczycie zdecydowano między innymi, że NATO wyśle na wschód około 2,5 tysiąca dodatkowych żołnierzy. Część z nich trafi do Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie i wzmocni tym samym bezpieczeństwo Polski.