Świat mówi „dość”. W przyszłym roku sankcje branżowe mogą kosztować Rosjan 4,8 proc. PKB. Pozostaje pytanie, czy Rosja na skutek presji wycofa się ze wspierania separatystów, czy też będzie im dalej pomagać, by nie okazać słabości
Unia Europejska po długich tygodniach dyskusji zdecydowała się wczoraj na uruchomienie trzeciej fazy sankcji przeciwko Rosji. Zakłada ona uderzenie nie – jak do tej pory – w konkretne przedsiębiorstwa, ale w całe branże.
Przyspieszenie nastąpiło po strąceniu przez wspieranych przez Rosję separatystów malezyjskiego boeinga z 298 osobami na pokładzie. Uderzenie w rosyjską gospodarkę zostało uzgodnione z Amerykanami podczas poniedziałkowej telekonferencji z udziałem prezydentów USA Baracka Obamy i Francji François Hollande’a, premierów Wielkiej Brytanii Davida Camerona i Włoch Mattea Renziego oraz kanclerz Niemiec Angeli Merkel.
„Ostatnie informacje z regionu sugerują, że nawet po zestrzeleniu lotu MH17 Rosja kontynuuje przerzucanie broni przez granicę i wciąż wspiera separatystów. Dlatego przywódcy ustalili, że społeczność międzynarodowa powinna obciążyć Rosję dodatkowymi kosztami, a ambasadorzy państw UE powinni jak najszybciej uzgodnić pakiet mocnych sankcji sektorowych” – tłumaczył Cameron w wydanym oświadczeniu.
Sankcje miałyby dotyczyć przede wszystkim embarga na dostawy broni i towarów podwójnego przeznaczenia (wojskowo-cywilnych), zaawansowanych technologii w branży naftowej oraz ograniczenia dostępu do rynków kapitałowych. Restrykcje nie dotyczą zawartych już umów, a zatem np. Francja nadal będzie mogła dostarczyć Rosji dwa zakontraktowane wcześniej okręty typu Mistral, warte 1,2 mld euro. Komisja Europejska otrzymała od państw członkowskich zlecenie przygotowania stosownych aktów prawnych w ostatni piątek.
Wczoraj przyjęli je stali przedstawiciele 28 członków UE w Brukseli. Decyzja ma zostać opublikowana najpóźniej w czwartek i wejdzie w życie po 24 godzinach. Z kolei dzisiaj po południu zostanie ujawniona rozszerzona lista współpracowników Putina objętych sankcjami. Decyzja to nie tylko efekt nacisków USA na bardziej zdecydowaną politykę wymierzoną w agresywne działania Rosji na Ukrainie, lecz przede wszystkim zmiany nastrojów w dość ambiwalentnych do tej pory Niemczech.
„Po śmierci 300 niewinnych ludzi w katastrofie MH17 i czynach plądrujących miejsce katastrofy żołnierzy zachowanie Rosji nie pozostawia nam innego wyboru” – ostrzegał w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung” szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. „Sądzę, że unijni przywódcy zorientowali się, iż to nie jest tylko mały, lokalny konflikt, który można częściowo zignorować” – komentował dla Huffington Post Paul Ivan z brukselskiego European Policy Center.
Podstawowe pytanie, które zadają sobie eksperci i politycy, brzmi, czy wzmożona presja Zachodu zmusi Rosję do wycofania się ze wsparcia rebelii w Zagłębiu Donieckim, czy też wręcz przeciwnie – Moskwa będzie kontynuować swoje zaangażowanie, by nie okazać słabości. Tej drugiej tezy mogą dowodzić rozpoczęte wczoraj trzydniowe ćwiczenia, na które do graniczącego z Ukrainą obwodu rostowskiego i sąsiedniego kraju stawropolskiego Rosjanie ściągnęli 30 wojskowych śmigłowców i 300 pilotów.
Z drugiej strony niebawem Rosja może już nie mieć komu pomagać. Informacje nadchodzące z Zagłębia Donieckiego sugerują, że na początku tygodnia ukraińskiej armii udało się oddzielić tereny zajmowane przez samozwańcze Republiki Ludowe Doniecką i Ługańską. Innymi słowy DRL została odcięta od lądowego korytarza łączącego ją z Rosją. Z tym faktem może być związana zmiana na stanowisku premiera DRL. Politologa Aleksandra Borodaja zastąpił w poniedziałek gen. Władimir Antiufiejew, który przez 20 lat stał na czele bezpieki w separatystycznym Naddniestrzu.
Antiufiejew to w świecie rosyjskich służb człowiek legenda. Na początku lat 90. dowodził specjalnymi oddziałami milicji OMON w Rydze. Jest odpowiedzialny za tłumienie protestów Łotyszy i z tego też powodu jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Z Łotwy generał trafił do separatystycznego Naddniestrza, gdzie wyspecjalizował się w handlu bronią. W tym parapaństwie funkcjonował pod nazwiskiem Wadim Szewcow. Obecny premier DRL już od kilku lat ma zakaz wjazdu na teren Unii Europejskiej.
Mający dobre kontakty na Kremlu publicysta „Kommiersanta” Andriej Kolesnikow zasugerował wczoraj, że Rosja może rozważyć zmianę polityki wobec Zagłębia Donieckiego. Stwierdził: „Jeśli się okaże, że bojownicy faktycznie nie dowiedzieli się o zestrzeleniu boeinga jedynie stąd, że spadł na nich wrak samolotu i ciała pasażerów, to cała polityka relacji z bojownikami zostanie raz na zawsze zweryfikowana. Tak, Władimir Putin się od nich odetnie”.