Przeważająca większość Izraelczyków popiera operację wojskową w Gazie. Liczba zwolenników wojny, w zależności od sondaży, waha się od 90 do 99 procent. Dzieje się tak mimo, iż armia poniosła w Gazie największe od wielu lat straty.

Operacja wojskowa w Gazie trwa już 20. dzień. W czasie jej trwania zginęło 40 izraelskich żołnierzy. Dzisiaj zaplanowano pogrzeby siedmiu z nich. Jak relacjonuje z miasta Sderot przy granicy Izraela z Gazą specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, Izraelczycy w przeważającej większości uważają jednak, że armia nie powinna rozmawiać o zawieszeniu ognia, ale dokończyć swoje zadanie czyli zniszczyć tunele i składy broni Hamasu.
„Jeśli żołnierze już weszli, to powinni skończyć to, co zaczęli. Nikt nie chciał tej wojny, ale skoro już się zaczęła, to trzeba to zrobić dla naszego bezpieczeństwa” - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Szahin, mieszkająca w Sderot.

To właśnie mieszkańcy Sderot, Aszkelonu i Aszdodu, czyli miast położonych w rejonie granicy z Gazą są najbardziej narażeni na rakiety wystrzeliwane przez Hamas. Dlatego ich poglądy są najbardziej radykalne. Zdarza się, że w tych miastach syreny alarmowe włączają się nawet kilka razy dziennie. Do tej pory, w samym Izraelu pociski zabiły dwie osoby, w tym tajskiego imigranta pracującego w kibucu z Sderot. Operacja „Obronny Brzeg” kosztowała także życie ponad tysiąca Palestyńczyków w Strefie Gazy. Do 23.00 polskiego czasu trwa humanitarny rozejm, ale po tym czasie można spodziewać się wznowienia bombardowania Gazy przez Izrael.