Przedstawiciele Komisji Europejskiej odwiedzą 2 lipca przejście graniczne między Hiszpanią a Gibraltarem i po raz kolejny będą usiłowali pogodzić zwaśnione strony. Przed rokiem Londyn poskarżył się Brukseli na kilkugodzinne kolejki na granicy i nadgorliwość celników. Z kolei Madryt posądził władze Gibraltaru o wrzucanie do morza betonowych bloków, które rwą rybakom sieci i o przemyt przez granicę alkoholu i papierosów.

Przedstawiciele Komisji Europejskiej odwiedzili już przejście graniczne między Hiszpanią a brytyjską enklawą we wrześniu 2013 roku, kiedy na wyjazd z brytyjskiego terytorium trzeba było czekać cztery godziny, bo hiszpańscy celnicy przeszukiwali każdy samochód.

Bruksela zaleciła obu stronom współpracę w zwalczaniu przemytu oraz unowocześnienie przejścia granicznego. To jednak nie rozwiązało konfliktu. Teraz Hiszpanie oskarżają Gibraltar o wprowadzenie kosmetycznych zmian. Sami zainwestowali w przebudowę przejścia 3 miliony euro, a Gibraltar - ich zdaniem - kupił jedynie tani podnośnik do samochodów.

Komisja z Brukseli będzie ponownie rozmawiała z przedstawicielami obu stron. Sprawdzi też długość kolejek na granicy. Obecnie, żeby wyjechać z Gibraltaru trzeba odczekać dwie godziny. Władze przylądka obawiają się, że wraz z napływem turystów czas ten znacznie się wydłuży.