Co najmniej 16 osób zginęło a 60 zostało rannych w środę w wyniku dwóch eksplozji na lotnisku w Adenie na południowym zachodzie Jemenu - informuje agencja AP. Wybuchy nastąpiły tuż po wylądowaniu samolotu z członkami rządu jedności narodowej, powracającymi ze stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadu.

Według świadków członkowie gabinetu oraz premier Main Abd al-Malik Said, a także ambasador Arabii Saudyjskiej w Jemenie Mohammed Said el-Dżaber, zostali bezpiecznie przetransportowani do pałacu prezydenckiego w centrum miasta. "Nic nam nie jest" - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Ahmed ibn Mubarak.

Miejscowe służby bezpieczeństwa, na które powołuje się Reuters, poinformowały że w hali lotniska wybuchły trzy pociski moździerzowe. Saudyjska telewizja państwowa Ekhbaria pokazywała zniszczone pojazdy, rozbite szkło i smugi białego dymu, unoszące się nad lotniskiem.

Ministerstwo informacji Jemenu oskarżyło na Twitterze rebeliantów Huti o dokonanie tego "ataku terrorystycznego". Premier nazwał ten zamach "tchórzliwym aktem terrorystycznym", nie oskarżył jednak Huti bezpośrednio. "To tylko zwiększy naszą determinację do dalszej walki" - napisał na Twitterze.

18 grudnia pod egidą Arabii Saudyjskiej został utworzony rząd jedności narodowej Jemenu, w skład którego weszli zwolennicy prezydenta Abd Rabbuha Mansura Hadiego oraz przedstawiciele separatystów z Południowej Rady Przejściowej. Celem tego sojuszu jest walka z rebeliantami Huti, którzy kilka lat temu opanowali północ Jemenu wraz ze stolicą Saną.

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska. Jemeński konflikt zbrojny jest przez wielu postrzegany jako wojna zastępcza, prowadzona przez szyicki Iran i sunnicką Arabię Saudyjską, o dominującą pozycję w regionie.

ONZ określa konflikt w Jemenie jako największą obecnie katastrofę humanitarną na świecie.