NATO nie uratuje ukraińskiej armii. Taką tezę stawia "Moskiewski Komsomolec" i przekonuje, że "Zachód po prostu nie zamierza tracić aż tak dużo pieniędzy". W opinii rosyjskiej gazety w dyplomacji najczęściej deklaracje rozmijają się z rzeczywistością.

"Moskiewski Komsomolec" komentując decyzję NATO o zerwaniu współpracy z Rosją podkreśla, że nie wydarzyło się nic, co mogłoby wstrząsnąć globalną polityką.

Cytowani przez dziennik pracownicy Ministerstwa Obrony twierdzą, że nie dostali żadnych konkretnych informacji od partnerów z Sojuszu Północnoatlantyckiego, a o zerwaniu współpracy wiedzą z gazet. Zwracają przy tym uwagę, że dotychczasowa współpraca Brukseli z Moskwą nie koncentrowała się na sprawach wojskowych, ale na walce z terroryzmem i piractwem oraz ratownictwie morskim.

Ekspert wojskowy Ilia Kramnik twierdzi, że zerwanie współpracy nie powinno dotyczyć strategicznych porozumień związanych z programem "otwartego nieba" i tranzytowymi przerzutami sprzętu wojskowego do Afganistanu. Ekspert sugeruje również, że NATO nie będzie tracić pieniędzy na unowocześnienie ukraińskiej armii, ale pod przykrywką pomocy państwom bloku "Partnerstwa Wschodniego" zechce rozbudowywać amerykański system obrony antyrakietowej.