- Jak zburzyć pomnik pułkownika Kuklińskiego? Powiedzieć, że był babiarzem i miał słabość do pieniędzy - skomentowała jego wypowiedź Monika Olejnik.
- Pani redaktor, to są typowe metody i powody, dla których służby werbują ludzi. To nie jest burzenie pomnika, tylko zastanowienie się, czy nie budujemy pomnika i nie przekazujemy kolejnemu pokoleniu obrazu człowieka, który miał słabości, które zostały brutalnie wykorzystane przez służby wywiadowcze - odpowiedział Dukaczewski. Przypomniał, że w czasie powrotu Kuklińskiego z Wietnamu nie sprawdzono, skąd wziął pieniądze na zakup samochodu w Paryżu.
- Młode pokolenie otrzymuje sygnał: "Okej, zdradźmy nasz kraj, postawią nam pomnik za 15, 20 lub 30 lat - dodał były szef Wojskowych Służb Informacyjnych.
Dukaczewski podkreślił, że kontrwywiad PRL nie był wobec Kuklińskiego zupełnie bezradny. - Z informacji, które docierały do mnie już po ewakuacji Kuklińskiego z Polski wynika, że kontrwywiad miał informacje, ale działania, które kontrwywiad chciał podjąć były po prostu blokowane - powiedział.
Blokada, zdaniem Dukaczewskiego, wynikała z charakteru pracy Kuklińskiego oraz jego "bardzo bliskich relacji z ministrem obrony narodowej i kierownictwem Sztabu Generalnego".
Generał Dukaczewski zasugerował też, że Kukliński mógł być podwójnym agentem, który pozorując współpracę z CIA miał odwieść Amerykanów od konfliktu zbrojnego w Europie. - Wyobraźmy sobie najbardziej wymarzony dla Rosjan scenariusz. Jak w sposób wiarygodny przekazać Amerykanom informacje, żeby nie otwierali drugiego frontu w Europie środkowej i wschodniej, że Polska sama poradzi sobie z problemami wewnątrz kraju? Rosjanie byli w tym czasie w Afganistanie i nie byliby w stanie utrzymać działania na dwóch frontach - mówił Dukaczewski.
- KGB by z przyjemnością pokazało, że był podwójnym agentem. Żeby zagrać na nosie CIA i zrobić z nich idiotów - powiedziała Monika Olejnik.
- Żaden szanujący się wywiad nigdy nie ujawni swoich źródeł. Nawet jeżeli to miałoby mieć tak ogromne konsekwencje polityczne, jak powiedzenie, że płk Kukliński był podwójnym agentem - odpowiedział Dukaczewski.
Dukaczewski wprost powiedział, że uważa Kuklińskiego za zdrajcę.- Był żołnierzem, składał przysięgę, chodził w mundurze i przekazywał Amerykanom informacje, które dotyczyły nie Układu Warszawskiego i Związku Radzieckiego, ale polskich sił zbrojnych - argumentował.
- Mógł zdjąć mundur, złożyć wymówienie, związać się z opozycją i działać w opozycji. Nawet konspiracyjnie, bo były takie przypadki, że funkcjonariusze służby bezpieczeństwa konspiracyjnie współdziałali z "Solidarnością". Dlaczego nie mógł tego zrobić? Zdrada jest zdradą - podsumował dzisiejszy "Gość Radia ZET".