Ciężkie chwile przeżywają polscy kapucyni, misjonarze w Republice Środkowoafrykańskiej. Ich placówka została zaatakowana przez muzułmańskich rebeliantów. Duchowni są pozbawieni jakiejkolwiek pomocy. W ogarniętym walkami między muzułmanami i chrześcijanami kraju w ciągu ostatnich 24 godzin zginęło co najmniej 75 osób.

Walki to odwet na chrześcijanach. Rebelianci, którzy pochodzą z sąsiadujących z Republiką Środkowoafrykańską krajów zaatakowali misję w miejscowości Ngaoundaye, w której pracują kapucyni i siostry ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza. "Wiele razy prosiliśmy o pomoc wojskową" - mówi kapucyn ojciec Benedykt Pączka.

Zakonnicy razem z siostrami schronili się kilometr od misji. Dowiedzieliśmy się, że cztery samochody rebeliantów jadą w naszą stronę."Nie wiemy czy jadą po nas, czy chcą tylko przejechać przez miasto"- dodaje ojciec Benedykt.

"Cała grupa czeka na rozwój wydarzeń. Jesteśmy przygotowani, aby uciekać dalej" - mówi kapucyn. Duchowni są w towarzystwie innych uciekinierów z miasta. Ludzie zaczęli sami organizować obronę- podkreśla zakonnik

Rebelianci muzułmańscy z ugrupowania Seleka pochodzą z sąsiadujących z Republiką Środkowoafrykańską krajów. Zawiązali sojusz z lokalną milicją muzułmańską i w marcu ubiegłego roku doprowadzili do obalenia rządu. Rozpoczęły się ataki na chrześcijan. Powstała milicja chrześcijańska, która walczy z muzułmanami. Do tamtej chwilii wyznawcy obydwu religii żyli w pokoju obok siebie. Francja wysłała do Republiki Środkowoafrykańskiej wojska, jednak to nie poprawiło na razie sytuacji.