Ukraiński parlament ograniczył wolność zebrań, swobodę słowa w internecie oraz działalność organizacji pozarządowych finansowanych z zagranicy. Dziennikarze nie są już chronieni przez prawo, w takim stopniu, jak dotąd. Choć ustaw nie podpisał jeszcze prezydent, działacze i pracownicy mediów już teraz obawiają się nacisków ze strony władz.

Deputowani rządzącej Partii Regionów i Komunistycznej zadecydowali, że od teraz w manifestacjach nie można brać udziału zasłaniając twarz, na przykład, w masce, ani montować namiotów, czy budek (tak zwanych: małych form architektonicznych). Można za to trafić do aresztu albo otrzymać mandat. Za blokowanie urzędów państwowych przewidziano karę pozbawienia wolności do lat 5. Obecnie protestujący przeciwnicy władz okupują siedzibę kijowskich władz. Twarze często zasłaniają maskami bądź noszą kaski.

Za jazdę w kolumnie samochodowej, składającej się z większej liczby niż 5 aut, bez pozwolenia MSW, można teraz otrzymać mandat albo stracić prawo jazdy od roku do dwóch lat z ewentualnym skonfiskowaniem środka transportu. Dotknie to przede wszystkim uczestników - tak zwanego - AutoMajdanu, którzy protestują wykorzystując własne samochody.

Pomówienie w internecie ma być karane mandatem bądź pracami społecznymi. Przeszkadzanie w działalności dziennikarskiej nie będzie już przestępstwem, a jedynie naruszeniem prawa. Nie można także ujawniać informacji prywatnych dotyczących sędziów, czy milicjantów. Manifestujący oponenci władz często protestują przed mieszkaniami i budynkami, gdzie żyją przedstawiciel władz.

Do ukraińskiego prawa wprowadzono także nowy termin: „obcy agent”. Chodzi o organizacje finansowane z zagranicy. Mają być one opodatkowane inaczej niż ukraińskie organizacje pozarządowe, a także muszą otwarcie wskazywać swój „status agentów”. O składzie swojego kierownictwa, otrzymane spoza Ukrainy pieniądze, a także planowane działania mają informować, co miesiąc jeden z organów władzy.

Na razie nie jest on wskazany. Oprócz tego, w państwowych gazetach mają informować, co kwartał, o swoich działaniach. Rządząca większość ogłosiła także amnestię dla funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut, którzy brutalnie pacyfikowali manifestacje 30 listopada i 1 grudnia.