Akcja "Orzeł może" znowu na tapecie. Okazało się, że Fundacja Polska Obywatelska, która miała współfinansować kampanię, wycofała się z projektu i zwróciła pieniądze Narodowemu Centrum Kultury. - Wystraszono nam sponsorów - tłumaczy prezes fundacji, Wojciech Borowik. Kto zatem zapłacił za "Metkę narodową”? - podał dziennik.pl.

O tej kampanii głośno było na początku maja. W Dniu Flagi radiowa "Trójka" razem z "Gazetą Wyborczą" i prezydentem Bronisławem Komorowskim, który patronował przedsięwzięciu, zorganizowali marsz, który miał być promocją pozytywnego patriotyzmu. Ale nie wszystkim przypadł on do gustu. Krytycy - zwłaszcza z prawicy - zmieszali z błotem pomysł promowania wesołego patriotyzmu poprzez licytowanie czekoladowego orła i spacerowanie z różowymi balonami zamiast z biało-czerwonymi flagami.

Po gorącej debacie, jaka przetoczyła się przez media, temat powraca. Wywołał go prawnik, Piotr Waglowski, który na swoim blogu od początku rozliczał organizatorów krytykowanej kampanii. Waglowski poinformował kilka dni temu, że Fundacja Polska Obywatelska wycofała się z projektu i zwróciła publiczne pieniądze.

Początkowo fundacja starała się o 100 tysięcy złotych na realizację "Metki narodowej", w ramach akcji "Orzeł może", a następnie swój wniosek aktualizowała i w wyniku tego zawarto umowę, w której łączna kwota była wyceniona na 65 400 zł. Z czego z NCK fundacja miała otrzymać 45 tys złotych. Resztę miała dożyć z własnego budżetu.

Podpisano nawet umowę w tej sprawie (z opóźnieniem, bo dopiero 4 czerwca, co wynikało - jak tłumaczy nam Borowik - z przeciągających się rozmów ze sponsorami). Projekt ruszył znacznie wcześniej.

Stworzono aplikację zawierającą 15 pozytywnych cech, z których każdy użytkownik miał wybierać trzy najbardziej pasujące do jego charakteru. Własną metkę ułożyli m.in. Bronisław Komorowski i .... Anders Breivik czy Brunon K., bo twórcy strony nie przewidzieli, że może ona paść ofiarą żartów internatów.

Wystraszeni sponsorzy

W rozmowie z dziennik.pl Borowik tłumaczy, że decyzję o wycofaniu się z projektu podjęto po medialnej nagonce, która przestraszyła sponsorów.

Wywieszania metki na PKiN nie było, ale wirtualna część projektu powstała. Kto zatem za to zapłacił? Borowik wskazuje Polskie Radio. Jak informuje rzecznik PR Radosław Kazimierski element akcji "Orzeł może" w postaci aplikacji internetowej będzie sfinansowany z budżetu portalu polskieradio.pl.

Jeszcze kilka dni temu, gdy pytaliśmy o finansowanie "Metki narodowej", można ją było obejrzeć na stronie orzelmoze.pl. Ale obecnie witryna już nie działa.

Ile kosztował orzeł

To portal, a nie "Trójka" był pomysłodawcą i realizatorem tej części projektu - mówi dziennik.pl Magda Jethon, dyrektor Programu III PR, który był współorganizatorem akcji.

Zaprzecza, jakoby akcja "Orzeł może" była finansowana z abonamentu. W piśmie do KRRiT tłumaczy, że pieniądze poszły ze środków sponsorskich oraz z pieniędzy przeznaczonych na promocję programu pochodzących z przychodów własnych Polskiego Radia, w tym głównie ze sprzedaży czasu reklamowego.

Koszty całej akcji trudno oszacować. Stacja nadała około 100 różnych audycji poświęconych współczesnemu patriotyzmowi. "Trójkowe" gadżety są zaś produkowane na cały rok i rozdawane podczas innych imprez. W trakcie trwania happeningu rozdano ok. 10 proc. gadżetów (około 8000 złotych), które Program III PR, wykorzystując zaplanowany na ten rok fundusz promocyjny, wyprodukował na festiwale oraz na inne akcje wyjazdowe. Na marsz 2 maja 2013 roku, rozpoczynający akcję "Orzeł może", wydano ok. 22 tysiące złotych.

Więcej na dziennik.pl.

Barbara Sowa