Brytyjski parlament dziś i jutro debatuje nad ustawą o małżeństwach tej samej płci - wynik głosowania trudno przewidzieć. Projekt nowego prawa, zgłoszony z inicjatywy rządu, przyjęto już w lutym w drugim czytaniu większością 225 głosów. Obecnie rozgrywki wewnątrz- i międzypartyjne mogą jednak utrącić tę inicjatywę. Głosowanie - jutro.

Znaczna część brytyjskich torysów jest przekonana, że premier Cameron zastosował dyktat, bez zapowiedzi zgłaszając w zeszłym roku projekt ustawy o małżeństwach jednej płci. "Nie ma na to żadnego mandatu. Tego nie było w manifeście wyborczym żadnej z partii. A z tego, co widzę, w kraju i w Partii Konserwatywnej większość jest przeciwko" - mówił reporterowi BBC jeden z sygnatariuszy petycji do premiera od członków lokalnych organizacji partyjnych torysów.

Dziś około stu posłów konserwatywnych poprze poprawkę do ustawy o małżeństwach tej samej płci, która jest w stanie zmusić premiera do jej wycofania. Poprawka postuluje rozszerzenie prawa do zawierania związków partnerskich z homoseksualistów również na pary heteroseksualne. Zaprzepaściłoby to szanse ustawy, komplikując jej uchwalenie i zwiększając koszt dla skarbu państwa o 4 miliardy funtów rocznie.

Rzecznicy praw homoseksualistów są rozczarowani. Prezes organizacji gejów Stonewall, Ben Summerskill powiedział BBC: "Uważamy, że byłaby ogromna szkoda, gdyby ta ustawa, dla której jest wielkie poparcie w kraju - i wśród 400 posłów ze wszystkich partii - utknęła zupełnie niepotrzebnie dlatego, że ludzie z różnych ugrupowań w Izbie Gmin bawią się nią w politykę."