Wiceminister transportu odpiera zarzuty niestosownego zachowania i zastanawia się nad dymisją. Według wewnętrznej notatki pracownika Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Tadeusz Jarmuziewicz spotkał się na nieformalnym obiedzie z przedstawicielami wykonawcy odcinka autostrady A1. Do spotkania doszło w restauracji w Wodzisławiu Śląskim, mimo że przedstawiciele ministerstwa mieli zakaz spotkań towarzyskich z przedstawicielami firm wykonujących inwestycje zlecone przez GDDKiA.

Jarmuzewicz stwierdził w oświadczeniu rozesłanym mediom, że ujawnienie notatki jest "nieudolną próbą odwrócenia uwagi opinii publicznej od faktu, że kolejny raz wykonawca niedokończonego odcinka A-1 schodzi z placu budowy, a odpowiedzialni za to urzędnicy GDDKiA nie rozwiązują problemu przedłużającej się w nieskończoność budowy strategicznego odcinka A-1."

Tłumaczy, że obiad z udziałem przedstawicieli firmy Alpine-Bau był kontynuacją wcześniejszego spotkania z władzami gminy Mszana, odbywającego się w urzędzie gminy. Dotyczyło problemu naprawy przez wykonawcę zniszczonych dróg lokalnych. "Pominięcie w ujawnionej notatce faktu publicznego spotkania w urzędzie gminy oraz sensacyjny ton zawarty w notatce wypacza sens całego zdarzenia. " - pisze Jarmuziewicz.

Wcześniej w Polskim Radiu Opole wiceminister przyznał, że w związku ze sprawą rozważa rezygnację ze stanowiska. Powiedział, że rozważa podanie się do dymisji, gdyż nie chce być ciężarem dla ministra transportu Sławomira Nowaka ani dla premiera Donalda Tuska. Dodał, że złożył już wyjaśnienia swojemu szefowi i wytłumaczył okoliczności zdarzenia.

Dymisji Jarmuziewicza domaga się opozycja. Sojusz Lewicy Demokratycznej uważa, że premier powinien jak najszybciej wyciągnąć wnioski personalne i zażądać też pełnej informacji od Sławomira Nowaka, skoro ten nie wiedział o działaniach swojego podwładnego. Według SLD nie ma znaczenia, z jakich powodów Jarmuziewicz spotkał się z przedstawicielami Alpine-Bau, skoro istniał wyraźny zakaz takich rozmów.