Wyrok dożywocia zapadł w głośnej w Wielkiej Brytanii sprawie zabójcy sześciorga własnych dzieci.

Jego wspólnicy - żona i współlokator - otrzymali po 17 lat więzienia. W maju zeszłego roku, w pożarze domu kwaterunkowego w Derby (czyt. darby) zginęła od zatrucia dymem szóstka dzieci bezrobotnego Micka Philpotta. To on - wraz z żoną i wspólnikiem - zaplanował pożar, próbując zrzucić winę na swoją byłą kochankę, która do niedawna mieszkała wraz z nimi i z piątką dalszych dzieci, ale poróżniła się z nim i wyprowadziła.

Pożar miał doprowadzić do jej skazania i oddania dzieci Philpottowi. Przy okazji rodzina liczyła na przydział większego domu kwaterunkowego, a ojciec miał zostać bohaterem, ratując z płomieni szóstkę potomstwa. Cały plan runął, kiedy pożar okazał się zbyt silny, a dym zatruł dzieci, zanim wyratowali je strażacy.

W toku procesu wyszło na jaw, że Mike Philpott napłodził w sumie 17-ro dzieci z pięcioma kobietami, traktując potomstwo jako źródło utrzymania. Umożliwiał mu to system opieki socjalnej, a roczna suma zasiłków jakie pobierał na dzieci sięgała 60 tysięcy funtów. Dziennik "Daily Mail" określił to już wczoraj jako "wstrętny produkt kultury zasiłkowej". Lewica oburzyła się, że prawica wykorzystuje tę zbrodnię, aby obrzydzić społeczeństwu wszystkich potrzebujących wsparcia.