Minister obrony Tomasz Siemoniak zapewniał w radiowej Trójce, że Polska jest przygotowana na jego transport. Nasi logistycy w styczniu opracowywali trasę, którą miałby dotrzeć do Polski. Na razie wiadomo, że Tupolew trafi do bazy lotniczej w Mińsku - Mazowieckim. Ciągle jednak nieznane są dalsze jego losy. Minister Siemoniak zapowiedział, że zostanie on wykorzystany godnie, po konsultacjach z rodzinami ofiar katastrofy.

Jak informowało przed ponad miesiącem radio RMF FM, wojskowi logistycy, którzy w styczniu odwiedzili Rosję, twierdzą, że wrak prezydenckiego Tu-154M można przetransportować do Polski ciężarówkami. Co więcej, nie trzeba ciąć go na kawałki - tupolew może zostać przywieziony w całości.

Na podstawie zebranych danych o warunkach drogowych stało się możliwe opracowanie kilku wariantów transportu szczątków tupolewa. Wrak może więc wrócić do Polski: na platformach samochodów, koleją lub w ładowniach samolotów.

Droga lądowa została podczas niedawnej wizyty dokładnie sprawdzona przez wojsko. Żołnierze wybrali wystarczająco szeroko trasę, z odpowiednią nośnością mostów i wiaduktów, po której konwój ciężarówek z ładunkiem przejechałby pod wszystkimi liniami energetycznymi - donosi RM FM.

Jednak droga lądowa jako sposób transportu szczątków tupolewa nie jest jeszcze przesądzona. Nadal rozważany jest przewóz wraku samolotami - zastrzegało radio.

Siemoniak prosi o jak najmniej emocji

Jak najwięcej pamięci, jak najmniej emocji i sporów. Tak MON podchodzi do losów wraku TU-154, gdy ten dotrze do Polski. Na razie szczątki maszyny, rozbitej w katastrofie smoleńskiej, są w Rosji.

Władze tego kraju zapowiadają, że przekażą je Polsce po zakończeniu swojego śledztwa prokuratorskiego.

Tomasz Siemoniak dodał, że decyzja w tej sprawie nie jest prosta. Dodał, że omawiał ją z członkami rodzin, zwłaszcza wojskowych poległych w katastrofie. Jego zdaniem, sprawa jest delikatna. Dlatego trzeba czasu, aby podjąć decyzję. "Pośpiech jest złym doradcą" - podkreślił minister. Zapewnił też, że nie uchyla się od odpowiedzialności w tej sprawie, bowiem "formalnie i moralnie" wrak Tupolewa jest w gestii jego resortu.

Minister dodał, że spieszyć się nie należy też w sprawie samolotów dla VIP-ów. Jego zdaniem, podobnie uważa prezydent, który wprawdzie wykazał inicjatywę w tej sprawie, ale "nie naciskał i nie oczekiwał pośpiechu". W opinii Tomasza Siemoniaka, obecne rozwiązanie - gdy dla urzędników państwowych wyczarterowane są samoloty Eurolotu - sprawdza się.