W Niemczech nie milkną komentarze po wstrzymaniu prac nad obszernym raportem o przypadkach molestowania nieletnich przez duchownych. Kościół katolicki zerwał współprace z niezależnym instytutem, który miał dokładnie wyjaśnić sprawę.

Decyzję biskupów skrytykowały już stowarzyszenia ofiar molestowania przez duchownych, a także niemiecka minister sprawiedliwości. W prasie nie brakuje zaś opinii, że zrywając współpracę Kościół szkodzi swojemu już nadszarpniętemu wizerunkowi.

Renomowany Instytut Kryminologii z Dolnej Saksonii od półtora roku wyjaśniał sprawę nadużyć seksualnych w Kościele. Z inicjatywą przeprowadzenia niezależnych badań wystąpił sam niemiecki episkopat. Po kilku miesiącach prac szef instytutu Christian Pfeiffer zaczął się jednak skarżyć na naciski ze strony hierarchów, a nawet na próby cenzury. Jego zdaniem, Kościół chciał decydować o tym, które teksty można badać i co wolno publikować. W konsekwencji episkopat zerwał umowę z instytutem.
Przedstawiciele Kościoła zaprzeczają jednak, że chcieli cenzurować badania. Zapewniają też, że projekt będzie kontynuowany, ale przy udziale innych ekspertów.

Komentatorzy podejrzewają, że awantura o raport jest efektem sporów między biskupami. Konserwatywne skrzydło niemieckiego episkopatu od początku nie było bowiem przekonane do prac niezależnych badaczy.

O przypadkach molestowania przez duchownych zrobiło się w Niemczech głośno w 2010 roku. Na jaw zaczęły wówczas wychodzić przypadki nadużyć seksualnych w instytucjach kościelnych, do których dochodziło w latach 70. i 80. Afera wstrząsnęła niemieckim Kościołem. W ostatnich latach ponad 1200 ofiarom molestowania przyznano odszkodowania.