Nigdy nie poprę rozwiązań, które przewidują mrożenie zarodków, nie widzę powodów, dla których mielibyśmy mrozić dzieci - powiedział w piątek minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jego zdaniem powołanie zespołu ds. in vitro pozwoli zachować jedność w klubie PO.

Prezydium klubu PO zdecydowało, że w piątek powołany zostanie zespół, który ma wypracować finalną wersję jednego klubowego projektu dotyczącego in vitro.

Gowin powiedział w piątek w TVN24, że bardzo się cieszy z tej decyzji, ponieważ - jak ocenił - jest to rozwiązanie roztropne politycznie, które pozwoli zachować jedność w klubie Platformy. "To decyzja odpowiedzialna, daje każdemu wolność sumienia" - podkreślił.

"Odrzucono pomysły forsowania jednego projektu, jako obowiązującego dla wszystkich posłów PO. Wiadomo, że w tej sprawie mamy różne poglądy" - zaznaczył Gowin.

Minister przyznał, że pomysł powołania zespołu ds. in vitro wyszedł od posłów PO, określanych mianem konserwatystów.

Po trzy osoby z każdej frakcji

Zespół ds. in vitro ma być maksymalnie 6-osobowy, a w jego skład wejdą zarówno zwolennicy projektu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jak i projektu Jarosława Gowina. Szef klubu Platformy Rafał Grupiński poinformował, że zespół będzie pracował maksymalnie do przełomu sierpnia i września.

Gowin poinformował, że on desygnuje do zespołu trzy osoby, Kidawa-Błońska również trzy. "Zespół spróbuje +nałożyć na siebie+ oba projekty. Tam gdzie osiągniemy porozumienie, będzie to projekt wspólny. W sprawach kontrowersyjnych - tam gdzie porozumienia nie będzie - klub PO zdecyduje, które rozwiązanie przyjmujemy, jako element wspólnego projektu" - zaznaczył minister.

Jak dodał, przegłosowana mniejszość będzie miała prawo zgłaszać swoje postulaty np. na posiedzeniu komisji sejmowej.

Sprawa życia i śmierci nie powinna podlegać dyscyplinie

Gowin oświadczył, że nigdy nie poprze rozwiązań, które przewidują mrożenie zarodków, bo - jak tłumaczył - nie widzi "powodów, dla których mielibyśmy mrozić dzieci".

Minister zaznaczył jednocześnie, że jeśli klub PO zgłosi jego projekt, chciałby aby zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej mieli prawo do przedstawiania na forum komisji sejmowej, czy na forum Sejmu, własnego stanowiska.

Jak podkreślił jednocześnie, sprawa in vitro dotyczy w sensie dosłownym życia i śmierci i w takiej sprawie nie wolno wprowadzać dyscypliny w głosowaniu.

Zdaniem ministra, nie są prawdziwe stwierdzenia posła PO Stefana Niesiołowskiego, według którego zakaz mrożenia zarodków, ogranicza skuteczność in vitro.

PO się nie rozpadnie

W ocenie Gowina, nie ma groźby rozpadu Platformy z powodu sporu o in vitro. Przyznał też, że w PO jest wielu posłów, którzy czekają na stanowisko premiera Donalda Tuska w sprawie in vitro. Jak ocenił, szef rządu opowiada się "raczej" za liberalną koncepcją rozwiązania kwestii in vitro.

Minister zapowiedział też, że nie przyjmie zaproszenia do okrągłego stołu w sprawie in vitro, które wystosował prezes PiS Jarosław Kaczyński. "To propozycja czysto instrumentalna, podyktowana względami taktyki politycznej, a nie obliczona na wypracowanie dobrego rozwiązania w sprawie in vitro. Prezes PiS tą propozycją próbował wbić klin w Platformę" - ocenił.

Dwa projekty ws. in vitro

W PO funkcjonują dwa rozbieżne podejścia do kwestii in vitro. Kidawa-Błońska w swoim projekcie chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Posłanka proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.

Z kolei Gowin proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).