Kościoły i organizacje społeczne są oburzone, że rząd co innego mówi podczas negocjacji, a co innego wciela w życie - pisze Rzeczpospolita.

Najświeższy przykład to ustawa o zbiórkach publicznych. Szef resortu administracji i cyfryzacji postanowił kilka tygodni temu doprecyzować istniejące przepisy. Ale je radykalnie zaostrzył. Zaprotestowało ponad 20 organizacji pozarządowych. Ich przedstawiciele podkreślali, że pomysł Boniego idzie wbrew wszystkim ustaleniom, jakie poczynili podczas spotkań z urzędnikami MSW, MAiC oraz Kancelarii Prezydenta.

Po apelach środowisk pozarządowych Boni wycofał kontrowersyjną propozycję z ustawy dotyczącej podziału kompetencji między MSW oraz MAiC. Zaprosił także przedstawicieli organizacji na spotkanie, by porozmawiać o nowych przepisach dotyczących zbiórek publicznych.

Rozgoryczeni czują się też duchowni. Minister Boni od kilku miesięcy negocjuje z kościołami i związkami wyznaniowymi likwidację Funduszu Kościelnego. Uczestnicy negocjacji słyszeli zapewnienia, że nowe rozwiązanie będzie miało formę dwustronnych umów między rządem a kościołami.

Tymczasem premier Donald Tusk stwierdził w środę, że o sprawie może zdecydować jednostronnie parlament, a jeśli kościołom się to nie podoba, to niech idą do Trybunału Konstytucyjnego. – To po co w takim razie były negocjacje z ministrem Bonim – pytają przedstawiciele Kościoła.

– My ciągle jesteśmy otwarci na rozmowy – mówi „Rz" rzecznik MAC Artur Koziołek. Czy ma to jednak sens po słowach premiera? – Komentowanie słów szefa rządu nie leży w moich kompetencjach – odpowiada.