Dziesięciu posłów Ruchu Palikota zamierza skierować pozwy przeciw Sejmowi o naruszenie dóbr osobistych - poinformowali PAP politycy RP Andrzej Rozenek oraz Anna Kubica. Jak podkreślają, dobra osobiste posłów-ateistów narusza krzyż, wiszący w sali obrad Sejmu.

"Są to pozwy o naruszenie dóbr osobistych, w szczególności wolności sumienia i wyznania. W związku z tym żądanie pozwów polega na zaprzestaniu naruszania tych dóbr poprzez wniosek o usunięcie krzyża (z sali obrad)" - powiedziała w poniedziałek PAP sekretarz zarządu krajowego Ruchu Palikota Anna Kubica.

Zapowiedziała, że pozwy trafią do Sądu Okręgowego w Warszawie najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu. "To będzie około 10 pozwów przeciwko Sejmowi, złożonych przez posłów Ruchu Palikota" - dodała.

"Posłowie, autorzy wniosków, są ateistami i wykonują swoje obowiązki poselskie, biorą udział w posiedzeniach na sali plenarnej; krzyż, który jest zawieszony nad głową pani marszałek, znacząco wpływa zarówno na podejmowane przez posłów decyzje, jak i na wolność ich sumienia i wyznania" - podkreśliła Kubica.

Jak zaznaczyła, wśród autorów pozwów są m.in. przewodniczący RP Janusz Palikot, rzecznik klubu Andrzej Rozenek, Roman Kotliński, Maciej Mroczek.

Według Kubicy to, że krzyż wisi w sali obrad jest także niezgodne z konstytucją, Konkordatem oraz ustawą o gwarancjach wolności sumienia i wyznania.

Ruch Palikota od początku obecnej kadencji Sejmu domagał się zdjęcia krzyża z sali obrad.

Krytycznie do zapowiedzi pozwów podchodzi większość klubów parlamentarnych.

"Jest to pierwszy przypadek, który znam - może od czasów rewolucji francuskiej, a później bolszewickiej - żeby krzyż obraził czyjekolwiek uczucia" - powiedział PAP eurodeputowany PO Paweł Zalewski. Jak dodał, nie rozumie inicjatywy RP i uważa, że nie będzie ona "w żaden sposób poważnie rozpatrywana przez nikogo w Polsce".

Błaszczak działanie Ruchu Palikota nazwał "obniżaniem standardów działalności politycznej"

"Znam historię, więc znam przypadki, że krzyż komuś przeszkadzał, ale muszę powiedzieć, że zawsze był to wstęp do mordowania ludzi, do rządów totalitarnych. Oczywiście pan Palikot i jego koledzy takich intencji nie mają, a myślę, że jednak powinni się zastanowić nad formułowaniem swoich poglądów w tej sprawie" - ocenił polityk PO.

Według sekretarza klubu Platformy Pawła Olszewskiego "Janusz Palikot zobaczył, że spadł poniżej progu wyborczego i próbuje wracać do starych tematów". "Jest to żałosne - znowu wprowadzać do dyskusji publicznej kwestie, które zostały już - wydawałoby się - raz na zawsze rozstrzygnięte" - stwierdził.

Także według Stanisława Żelichowskiego (PSL) Ruch poprzez najnowszą inicjatywę chce zwrócić na siebie uwagę w związku z tym, że traci w sondażach. Jego zdaniem partia liczy na to, że - podobnie jak przed wyborami - również teraz uwypuklenie antyklerykalnych akcentów, przyniesie wzrost poparcia. "Jeśli posłowie Palikota uważają, że krzyż wiszący w Sejmie narusza ich dobra osobiste, nie powinni byli startować" - powiedział PAP polityk Stronnictwa.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak działanie Ruchu Palikota nazwał "obniżaniem standardów działalności politycznej".

To typowe pajacowanie charakterystyczne dla Ruchu Palikota

"Mamy do czynienia z grupą ludzi, którzy obniżają standardy działalności politycznej. To poziom Wojewódzkiego, Figurskiego, Dody. Krzyż powinien wisieć w Sejmie. Jest najważniejszym symbolem dla chrześcijan, a więc znakomitej większości naszego kraju. Ci, którzy nie szanują uczuć religijnych innych osób, zachowują się jak barbarzyńcy" - powiedział dziennikarzom Błaszczak.

"To typowe pajacowanie charakterystyczne dla Ruchu Palikota" - uważa rzecznik klubu Solidarnej Polski Patryk Jaki. Jego zdaniem jest to "niezwykle szkodliwe" i jest przykładem tego, że RP nie zamierza się zajmować poważnymi sprawami.

Inicjatywy RP nie chciał natomiast komentować szef SLD Leszek Miller. "SLD nie uczestniczy i nie będzie uczestniczył w żadnych happeningach prowadzonych przez Ruch Janusza Palikota" - powiedział Miller PAP.

Jak ocenił, to czy krzyż na sali posiedzeń narusza czyjekolwiek dobra osobiste, jest kwestią indywidualnych odczuć posłów i osób odwiedzających Sejm.