Anonimowo szkalowani w internecie będą mogli domagać się ujawnienia adresów IP osób, które ich zniesławiają, z pominięciem kosztownego postępowania sądowego - wynika z propozycji brytyjskiego rządu ws. nowelizacji ustawy o zniesławianiu.

"Rząd chce takiego uregulowania przepisów o zniesławianiu w internecie, aby z jednej strony ludzie mogli skutecznie chronić swą reputację, a z drugiej, aby niemożliwe było cenzurowanie treści z pomocą czczych pogróżek wystąpienia na drogę sądową wobec internetowych operatorów" - cytuje BBC ministra sprawiedliwości Kennetha Clarke'a.

Minister zwrócił uwagę na potrzebę prawnej ochrony osób, które w interesie publicznym ujawniają nadużycia w firmach lub instytucjach, w których pracują.

Brytyjskie zasady korzystania z internetu przewidują, że operator portalu odpowiada za treści wpisów na forum nawet jeśli nie jest ich autorem. Oznacza to, że z obawy przed oskarżeniem o zniesławienie wiele portali usuwa wpisy, gdy słusznie bądź niesłusznie ktoś dopatrzy się w nich szkalującej treści i zwróci na nie uwagę.

Proponowana nowelizacja ustawy o zniesławianiu miałaby zastosowanie do wszystkich portali, bez względu na to, gdzie mają siedzibę. Jednak skarżący występujący z wnioskiem o udostępnienie adresu IP innego użytkownika musiałby wykazać, że sprawa kwalifikuje się do jurysdykcji w Wielkiej Brytanii.

"Nasze podejście oznacza, że operatorzy portali nie będą pociągani do odpowiedzialności prawnej, jeśli ujawnią autora oszczerczego wpisu, w przypadku gdy ktoś się zwróci do nich ze skargą" - wyjaśnia Clarke.

Minister zaznaczył, że nowelizacja położy kres obelżywym, nieprzyzwoitym i oszczerczym insynuacjom publikowanym bezkarnie na forach internetowych.

Organizacja Privacy International obawia się, że proponowane rozwiązania mogą spowodować, iż operatorzy portali internetowych będą rutynowo ujawniać adresy użytkowników, ponieważ nie będą chcieli, aby ciągano ich po sądach.

W ubiegłym tygodniu szerokim echem odbiła się w Wielkiej Brytanii historia Nicoli Brookes, która wygrała sprawę sądową przeciwko Facebookowi. Domagała się ujawnienia adresów internautów (tzw. trolli), którzy na portalu społecznościowym oskarżyli ją o pedofilię i handel narkotykami, ponieważ skrytykowała jedną z gwiazd telewizyjnego show.

Facebook, mimo że ma siedzibę w USA, a sąd był w Wielkiej Brytanii, dał do zrozumienia, że nie zgłosi sprzeciwu wobec sądowego nakazu wydania adresów IP.