Marszałek Sejmu Ewa Kopacz wyraziła zaskoczenie formą przeprosin prezydenta Baracka Obamy za słowa "polski obóz śmierci". Za bardziej stosowne uznała przeprosiny ustne. Prezydent Bronisław Komorowski uważa, że Sejm może sam podjąć dialog z amerykańskim partnerem.

"Jeśli (prezydent Obama - PAP) pomylił się i nie chciał się pomylić, to nie zaszkodzi, jeśli nie będzie to przesłanie czy wyjaśnienie kierowane na ręce naszego prezydenta, bo te słowa dotyczyły nas wszystkich - 38 mln Polaków żyjących w Polsce i nie tylko w Polsce" - powiedziała Kopacz dziennikarzom w Sejmie.

Jak dodała, jest trochę zaskoczona, że przez polityka takiej klasy została wybrana "taka forma przeprosin".

"Byłoby to stosowniejsze i nie byłoby to żadną ujmą" - tak odpowiedziała na pytanie, czy byłoby lepiej, gdyby te słowa padły z ust Obamy. "Wielcy politycy, polscy politycy potrafili się przyznać do błędu, przepraszać" - zaznaczyła.

"Jeśli ludzie potrafią powiedzieć magiczne słowo przepraszam, to zyskują sobie sympatię, a nie przeciwnie, jak pewnie podejrzewał prezydent Obama, więc ograniczył się tylko do napisania listu" - podsumowała Kopacz.

O słowa Kopacz pytany był na konferencji prasowej prezydent Bronisław Komorowski. "Uważam, że każda instytucja powinna robić to, co potrafi najlepiej. Ja napisałem list do pana prezydenta Obamy, dostałem odpowiedź. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby polski Sejm także podjął dialog i działania w stosunku do swego amerykańskiego partnera i aby uzyskał też dobre efekty w tej kwestii" - powiedział prezydent.

Prezydent Barack Obama napisał w liście do prezydenta Bronisława Komorowskiego, że nieumyślnie użył sformułowania "polski obóz śmierci" w swoim przemówieniu. Jak powiedział prezydencki minister Jaromir Sokołowski, prezydent USA wyraził ubolewanie z powodu tego błędu. Komorowski napisał do Obamy w związku z użyciem przez niego sformułowania "polski obóz śmierci" podczas uroczystości przyznania pośmiertnie amerykańskiego Medalu Wolności Janowi Karskiemu.