Po przegraniu wyborów prezydenckich Nicolas Sarkozy pożegna się na zawsze z polityką - przewiduje w rozmowie z PAP francuski politolog Olivier Ihl. Uważa też, że program gospodarczy nowego prezydenta Francois Hollande'a jest realistyczny.

Według Ihla, politologa z Instytutu Nauk Politycznych w Grenoble, niedzielne wybory, w których socjalista Hollande pokonał kandydata centroprawicy Sarkozy'ego, były rodzajem "referendum przeciw urzędującemu szefowi państwa".

"Opowiadając się za zmianą orientacji politycznej, wyborcy w większym stopniu ocenili negatywnie ostatnie pięć lat rządów Sarkozy'ego niż głosowali za jego rywalem" - uważa Ihl. Po drugie - wylicza politolog, znawca tematyki wyborczej we Francji - niedzielne głosowanie mocno zmobilizowało elektorat, o czym świadczy wysoka frekwencja, która wyniosła 80,3 proc.

Podzielona prawica

Zdaniem Ihla kolejnym wnioskiem z zakończonych wyborów prezydenckich jest to, że francuska prawica i bliskie jej centrum wychodzą z nich "ogromnie podzielone". Politolog przypomina, że po tej stronie sceny politycznej zanotowano w pierwszej turze rekordowo wysoki wynik kandydatki Frontu Narodowego Marine Le Pen - blisko 18 proc. Oprócz porażki Sarkozy'ego, która grozi teraz secesją w jego partii - Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) - wybory przyniosły też osłabienie i groźbę zaniknięcia politycznego centrum skupionego wokół Francois Bayrou, który odpadł w pierwszej turze.

Sarkozy wróci do zawodu adwokata?

Osobną zagadką jest przyszłość odchodzącego szefa państwa. "Moim zdaniem, kariera polityczna Sarkozy'ego już się skończyła" - mówi Ihl. Zwraca uwagę, że - jak głosiły przecieki medialne z niedzieli wieczorem - sam Sarkozy powiedział po porażce swojemu otoczeniu, że już nigdy nie będzie kandydował na najwyższy urząd w państwie.

"Jest bardzo mało prawdopodobne, aby po takiej klęsce Sarkozy pełnił potem funkcję deputowanego czy senatora. Jest to sprzeczne z francuską tradycją. Bardzo możliwe, że powróci do wykonywania swojego zawodu adwokata" - podkreślił naukowiec. Dodał, że jedyną możliwością dalszej aktywności publicznej Sarkozy'ego byłoby wysokie stanowisko w jakiejś organizacji międzynarodowej.

Hollande nie ma czasu na świętowanie

Odnosząc się do zwycięzcy niedzielnych wyborów, Francois Hollande'a, politolog zaznacza, że nie ma on czasu na świętowanie sukcesu, gdyż spadną na niego od razu wielkie wyzwania: walka z kryzysem we Francji i strefie euro.

W przekonaniu Ihla, socjalista jest w stanie wypełnić większość swoich obietnic z kampanii, takich jak zatrudnienie 60 tys. nowych nauczycieli, przyznanie ulg przedsiębiorstwom zatrudniającym ludzi młodych i seniorów, czy wprowadzenie 75-procentowego podatku dla najbogatszych mieszkańców Francji. "Obietnice gospodarcze socjalisty, w sumie umiarkowane, są możliwe do realizacji, gdyż nie zagrażają dyscyplinie finansów publicznych. Inna sprawa - i tego nie jestem pewny - czy Hollande ich rzeczywiście dotrzyma" - zastrzegł Ihl.

"Prawdziwym znakiem zapytania jest to, czy Hollande zdoła poprowadzić UE w stronę zmiany polityki oszczędności, tak, aby uwzględniono także pobudzenie wzrostu gospodarczego. To będzie bardzo skomplikowane" - uważa Ihl. Uzasadnia to przede wszystkim stanowiskiem władz Niemiec, które są bardzo niechętne sztandarowej propozycji Hollande'a, dotyczącej renegocjacji paktu fiskalnego UE.