Polski ambasador Leszek Szerepka wrócił po prawie dwóch miesiącach nieobecności na Białoruś - poinformował w środę szef MSZ Radosław Sikorski. Do Mińska powrócili także ambasadorowie Szwecji i Litwy, Stefan Eriksson i Edminas Bagdonas.

W środę wczesnym popołudniem Sikorski powiedział dziennikarzom, że ambasador RP jest już na Białorusi. "Jeśli ustały powody tego zgrzytu dyplomatycznego w relacjach UE z Białorusią, to mogą też przestać funkcjonować skutki" - mówił Sikorski podczas konferencji prasowej.

"Wydaje mi się, że możemy mieć satysfakcję z solidarności europejskiej w tej sprawie, która - jak widzimy - jest skuteczna" - dodał.

Szef MSZ podkreślił, że ważniejszy od komfortu i miejsc przebywania ambasadorów jest stan relacji między UE a Białorusią, a - jak zaznaczył - "zależy (on) od tego, jak Białoruś traktuje swoich własnych obywateli".

"Przypominam naszą niezmienną politykę warunkowości i niezmienną zachętę dla władz Białorusi na rzecz po pierwsze zwolnienia więźniów politycznych, co umożliwi dialog z UE, a później przeprowadzenia wyborów parlamentarnych zgodnie ze standardami międzynarodowymi" - powiedział Sikorski.

Dodał, że spełnienie m.in. tych warunków umożliwiłoby bliską współpracę Białorusi z UE, a także pomoc dla tego kraju.

Na Białoruś wrócili także w środę ambasadorowie Szwecji i Litwy. "Mogę potwierdzić powrót ambasadora do Mińska" - powiedział PAP rzecznik szwedzkiej ambasady w Mińsku Aleś Łukawienkau. Przybycie ambasadora Litwy potwierdziła natomiast Radiu Swaboda rzeczniczka litewskiej ambasady. Na razie nie ma natomiast informacji, by do Mińska wróciła szefowa misji dyplomatycznej UE Maira Mora, chociaż portal tut.by pisał, powołując się na źródła dyplomatyczne, że także ona ma przyjechać w środę.

Także w środę rzeczniczka białoruskiego MSZ Maria Wańszyna poinformowała, że na miejsca pracy w Warszawie i Brukseli powrócili ambasadorowie Białorusi, wezwani na konsultacje do Mińska.

Pod koniec lutego władze Białorusi poprosiły ambasadorów Polski i UE, Leszka Szerepkę i Mairę Morę, o opuszczenie kraju i udanie się na konsultacje, a także wezwały na konsultacje białoruskich ambasadorów z Warszawy i Brukseli. Była to reakcja Mińska na rozszerzenie 28 lutego przez UE sankcji wobec Białorusi. W geście solidarności Mińsk opuścili wszyscy ambasadorowie państw unijnych.

23 marca Unia Europejska po raz kolejny rozszerzyła sankcje wobec Mińska, zamrażając aktywa 29 firm należących do trzech oligarchów wspierających reżim prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Ministrowie spraw zagranicznych państw UE zapowiedzieli wówczas wprowadzanie kolejnych sankcji, "dopóki wszyscy więźniowie polityczni nie zostaną uwolnieni".

W połowie kwietnia na Białorusi zwolnionych zostało dwóch więźniów politycznych: były kandydat opozycji i rywal Łukaszenki w wyborach prezydenckich z 2010 roku Andrej Sannikau oraz jego współpracownik Źmicier Bandarenka. Obaj zostali zatrzymani po powyborczych manifestacjach opozycji, oskarżeni o organizację masowych zamieszek i skazani na pobyt w kolonii karnej.

W poniedziałek obradujący w Luksemburgu szefowie dyplomacji państw UE podtrzymali żądanie bezwarunkowego zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi, wyrażając zadowolenie z uwolnienia dwóch z nich. Jednocześnie dyplomaci przyznali nieoficjalnie, że zdecydowano już o powrocie ambasadorów państw UE do Mińska.

W białoruskich więzieniach wciąż pozostaje kilkunastu więźniów politycznych, w tym inny były kandydat opozycji na prezydenta - Mikoła Statkiewicz, odbywający karę 6 lat kolonii karnej.