Choć w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji startuje dziesięciu kandydatów, to spora część wyborców odda tzw. głos użyteczny, a więc na kandydata, który ma największe szanse przejść do drugiej tury. Blisko jedna czwarta wciąż się jednak waha.

Wielu Francuzów, tak jak 62-letnia Marguerite, wie, na kogo zagłosuje, inni zaś, jak 50-letnia Cecile, wciąż się wahają. Jest też 24-letni Arthur z Armenii, który bardzo by chciał uczestniczyć w wyborach prezydenta, ale dopiero czeka na francuskie obywatelstwo.

Marguerite jest nauczycielką angielskiego w szkole podstawowej: "Zagłosuję na prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego w dwóch turach" - mówi PAP. "Dlaczego? Jak zwykle racja leży po środku, ale lubiłam Sarkozy'ego od samego początku - jest może trochę krzykliwy, lecz ma otwarty sposób myślenia" - tłumaczy.

"Sądzę, że jest również realistą i lubi walczyć. Być może trochę za mało uwagi poświęca polityce społecznej? Ale to przekonany Europejczyk tak jak ja" - podkreśla w rozmowie z PAP.

"Jestem katoliczką, osobą wierzącą. Wiadomo, że ta część społeczeństwa na niego zagłosuje. Jest przeciwny małżeństwom homoseksualistów; popieram takie poglądy" - dodaje Marguerite.

Sarkozy jest przeciwnikiem zarówno małżeństw homoseksualnych, jak i adoptowania dzieci przez pary tej samej płci

Jego największy wyborczy rywal, socjalista Francois Hollande jest dokładnie przeciwnego zdania. Obecnie homoseksualiści nad Sekwaną mogą zawierać związki cywilne, które jednak nie dają wielu praw przysługujących małżeństwom, takich jak wspólna opieka nad dzieckiem.

Cecile, która jest antropolożką i reżyserką teatralną, jeszcze się waha, na kogo zagłosuje.

"Wiem, że na pewno nie będzie to Francois Hollande - on nie ma doświadczenia politycznego; poza tym, że jest deputowanym departamentu Correze, najmniej zaludnionego we Francji, i przez kilka lat był sekretarzem generalnym Partii Socjalistycznej, to niewiele osiągnął w polityce. Wynik raczej marny" - ocenia.

"Mały Francois Mitterand"

"Poza tym jest nieszczery i nieprzenikniony; trochę taki mały Francois Mitterand" - dodaje, nawiązując do byłego socjalistycznego prezydenta, który jest dla Hollande'a wzorem. Krytycy kandydata PS zarzucają mu brak doświadczenia na stanowisku ministerialnym, a także w polityce unijnej czy międzynarodowej.

Jednak Cecile wciąż waha się, czy zagłosować na Nicolasa Sarkozy'ego. "On jest impulsywny, nieprzewidywalny i nazbyt związany na podejrzanych zasadach ze światem finansjery" - podkreśla Francuzka.

Sarkozy słynie z upodobania do luksusu i bliskich znajomości z miliarderami

Wytyka mu się do dzisiaj, że zwycięstwo wyborcze w 2007 r. świętował w towarzystwie gwiazd show-biznesu i biznesmenów w jednej z najbardziej luksusowych restauracji na paryskich Polach Elizejskich, a zaraz potem wybrał się na wakacje na jachcie bliskiego mu biznesmena.

"Wydaje mi się jednak - zastrzega rozmówczyni PAP - że Francuzi, którzy go nienawidzą, oceniają go w sposób niesprawiedliwy: nie miał właściwie szans w czasie swojej kadencji - rządził w czasie dwóch poważnych kryzysów finansowych w 2008 i 2011 roku i uważam, że nawet nieźle sobie poradził".

"W pierwszej turze najpewniej oddam pusty głos, a w drugiej prawdopodobnie zachowam go dla Sarkozy'ego, ale jeszcze nie jestem tego pewna" - mówi na koniec Cecile.

Z sondażu OpinionWay, przeprowadzonego 16-17 kwietnia, wynika, że niezdecydowanych, na kogo oddać głos w pierwszej turze, jest 23 proc. Francuzów. Wśród nich sporą część stanowią ludzie młodzi (40 proc. poniżej 35 lat); dla porównania: wśród osób powyżej 65 lat niezdecydowani stanowią zaledwie 15 proc. Bardziej niezdecydowane, na kogo głosować, są kobiety (36 proc.) niż mężczyźni (26 proc.).

Pracujący w branży turystycznej i pochodzący z Armenii Arthur jest przekonany, że oddałby głos na Hollande'a, ale nie może, gdyż dopiero czeka na francuskie obywatelstwo.

"Hollande jest socjalistą. Wszyscy pójdą na niego głosować. To kandydat dla wszystkich, przynajmniej tak siebie przedstawia" - mówi PAP 24-latek.

"Na pewno zagłosują na niego imigranci, tak jak ja, ale ci z obywatelstwem. No, bo przecież nie na Marine Le Pen - ona jest trochę faszystką. Chce Francji dla Francuzów, ale ona nie wygra" - zaznacza Ormianin, który od dziesięciu lat ma kartę pobytu we Francji. "Sarkozy też ma szanse, ale to jest bardziej prezydent bogatych" - podsumowuje.

Sztandarowym hasłem Marine Le Pen jest walka z imigracją. Głosy skrajnej prawicy w tym obszarze próbuje sobie również zaskarbić obecny prezydent. Według niego we Francji jest "zbyt wielu obcokrajowców", by system ich integracji działał dobrze. Zapowiedział, że w razie wygranej również będzie dążył do zmniejszenia liczby imigrantów.

Władze Francji naturalizowały w minionym roku 66 tys. cudzoziemców

Z danych francuskiego MSW wynika, że władze Francji naturalizowały w minionym roku 66 tys. cudzoziemców, o prawie jedną trzecią mniej niż w 2010 roku (ok. 95 tys.).

Większość składanych wniosków o przyznanie obywatelstwa jest obecnie odrzucanych. W ubiegłych latach tendencja była odmienna - akceptowano około trzy czwarte podań o obywatelstwo.

W 2011 r. wzrosła natomiast liczba wydalonych z terytorium francuskiego nielegalnych imigrantów. W ub.r. wydalono z Francji rekordową liczbę 32 tysięcy nielegalnych imigrantów.

Statystyki te wskazują na zaostrzenie polityki imigracyjnej w ciągu ubiegłych 12 miesięcy, zgodnie z deklaracjami centroprawicowego prezydenta Sarkozy'ego.

O 17 frekwencja w wyborach prezydenckich - 70,59 proc.

O godz. 17 w niedzielę frekwencja w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji wynosiła 70,59 proc. i była niższa niż w pierwszej turze w wyborach z 2007 r. - poinformowało francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

W pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2007 r. do godz. 17 frekwencja wynosiła 73,6 proc. Za to w 2002 r. o tej samej porze zaledwie 58,5 proc.

W Paryżu jest 869 lokali wyborczych i wszystkie dostosowane są dla osób niepełnosprawnych. Przed lokalem w szkole podstawowej naprzeciwko merostwa XII dzielnicy ubrany w strój sportowy Jean-Jacques powiedział PAP, że na razie nie zagłosował, ponieważ zapomniał dowodu osobistego, ale wieczorem odda głos na Francois Hollande'a.

"Dlaczego? Nie jestem jakoś specjalnie zachwycony jego programem, ale uważam, że potrzebujemy zmiany. Socjaliści mają okazję spróbować zrobić coś dobrego dla kraju, jak obiecywali. Głównie dlatego" - powiedział ten 51-letni inżynier. Dodał, że w drugiej turze też odda głos na Hollande'a.

Wychodząca z tego samego lokalu elegancko ubrana kobieta, ok. siedemdziesiątki, nie chce powiedzieć, na kogo zagłosowała. "To moja tajemnica" - odpowiada. Również inna kobieta, mająca ok. 50 lat, nie chciała zdradzić swego wyboru, ale zaznaczyła, że jest go pewna tak w pierwszej, jak i w drugiej turze.

Nicolas, młody informatyk mówi PAP, że już zagłosował. "Wybrałem Jean-Luca Melenchona, ponieważ jest zwolennikiem wartości socjalistycznych i humanistycznych, pozostając jednocześnie demokratą".

Spytany, dlaczego nie zagłosował na Hollande'a, mającego większe szanse zwyciężyć w starciu z Sarkozym, odparł: "W przeciwieństwie do Francois Hollande'a Melenchon proponuje faktyczną alternatywę dla systemu, który panuje obecnie". Nicolas zastrzegł jednak, że w drugiej turze najpewniej zagłosuje jednak na kandydata Partii Socjalistycznej, ponieważ na lewicy "ma on największe szanse wyjść z pierwszej tury".

30-letni Benjamin pracuje w branży finansowej i jeszcze nie poszedł na głosowanie, ale w rozmowie z PAP ujawnia, że w pierwszej i drugiej turze wybierze Nicolasa Sarkozy'ego.

"To wybór z braku lepszego kandydata. Nie podoba mi się jego osoba, to jak się zachowuje, ale jest najbardziej wykwalifikowany" - tłumaczy. "Hollande nigdy nie pracował w rządzie. Nie wydaje mi się, by mógł stanąć na wysokości zadania. Reszta kandydatów jest, według mnie, kompletnie niewiarygodna" - podkreśla.

Zasada głosowania jest taka, jak przy każdych wyborach. Wpisany na listę wyborca z przygotowanym dowodem tożsamości pobiera kartę do głosowania, po czym wchodzi do zakrytej kabiny. Po wypełnieniu karty, wrzuca ją do urny. W tegorocznych wyborach do głosowania uprawnionych jest 44,5 mln Francuzów w tym liczącym prawie 66 mln ludzi kraju. Swoje głosy po raz pierwszy odda 1,128 mln najmłodszych uprawnionych.

Już w sobotę swoje głosy oddali mieszkańcy części francuskich terytoriów zamorskich - Gwadelupy, Martyniki, Gujany Francuskiej oraz Saint-Martin i Saint-Barthelemy (w Małych Antylach w Ameryce Środkowej), a także Saint-Pierre i Miquelon (na Atlantyku), mieszkańcy Polinezji Francuskiej oraz kontynentu amerykańskiego.

Z kolei na pozostałych terytoriach zamorskich - wyspach Reunion oraz Majotta (na Oceanie Indyjskim), w Nowej Kaledonii oraz na wyspach Wallis i Futuna (w Polinezji na Pacyfiku) głosowanie odbywa się w niedzielę, tak jak we Francji kontynentalnej.

Lokale wyborcze będą czynne na prowincji do godz. 18, a w dużych miastach do godz. 20.

Chwilę po 20 należy spodziewać się pierwszych wyników wyborczych

Francuzi wybierają spośród dziesięciorga kandydatów, reprezentujących poglądy od skrajnie prawicowych po trockistowskie. Największe szanse na przejście do drugiej tury ma reprezentant Partii Socjalistycznej - Hollande i ubiegający się o reelekcję Sarkozy z rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Na trzecim miejscu w sondażach przedwyborczych plasowała się szefowa skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, prawie na równi z przywódcą radykalnej lewicy Jean-Lukiem Melenchonem. Za nimi na piątej pozycji jest centrysta Francois Bayrou.

Cała dziesiątka zagłosowała jeszcze przed południem.