Śledztwo zostało nagle przeniesione z prokuratury warszawskiej do krakowskiej. – To wstęp do zamknięcia sprawy dotyczącej byłego prezydenta, premiera i ministra – komentują niektórzy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości
Gdy zapytaliśmy o powody przeniesienia głośnego śledztwa dotyczącego istnienia w Polsce więzień CIA samą Prokuraturę Generalną, ta odniosła się do sprawy krótko. – Uzasadnienie decyzji, jak i śledztwo objęte są klauzulą ściśle tajne – uciął wszelkie pytania rzecznik PG Mateusz Martyniuk.
Decyzja ta jest tym bardziej zaskakująca, że jeszcze w listopadzie zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie Waldemar Tyl publicznie zapowiedział, że śledztwo „zostanie niedługo zakończone”. Co więcej, gdy właśnie tę prokuraturę odwiedziła Alka Pradham, wysłanniczka amerykańskiej, pozarządowej organizacji Constitution Project, oceniła jej pracę bardzo pozytywnie.
Sam prokurator Tyl twierdził, że śledztwo zostanie sfinalizowane aktem oskarżenia lub umorzeniem najpóźniej w sierpniu 2012 roku. – W polskim wątku tej sprawy nie przeszkodzi brak odpowiedzi na nasze wnioski o pomoc prawną kierowane do USA – zapowiedział wtedy. Dziś prokurator Tyl nie chce komentować decyzji o przeniesieniu śledztwa. – To już nie jest nasza sprawa – mówi jedynie.
Polskie wątki śledztwa
W polskim wątku prokuratorzy badali, czy najwyższe władze kraju wydały zgodę na stworzenie w ośrodku wywiadu w Kiejkutach na Mazurach tajnego więzienia CIA, w którym przetrzymywano arabskich terrorystów. Śledczy koncentrowali się na dwóch wątkach – czy rzeczywiście poddawano tam torturom więźniów oraz czy przypadkiem ktoś z najwyższych władz, np. minister spraw wewnętrznych i administracji, nie złamał prawa, wyjmując część terytorium Polski spod krajowej jurysdykcji. Wcześniej prokuratorzy potwierdzili lądowania tajemniczych samolotów CIA na mazurskim lotnisku w Szymanach.
– Najpierw od tej sprawy odsunięto jednego z prokuratorów, teraz śledztwo jest przenoszone. Trudno nie mieć wrażenia, że chodzi o jego umorzenie – uważa kilku prokuratorów znających kulisy sprawy, z którymi rozmawiał DGP. Nieoficjalnie wiadomo również, że warszawscy prokuratorzy byli przekonani, że zgromadzili dowody pozwalające postawić przed Trybunałem Stanu byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, premiera Leszka Millera i szefa MSW Krzysztofa Janika. Mieli odpowiadać właśnie za „rezygnację z suwerenności nad częścią terytorium Rzeczpospolitej”.
W Polsce miało być przetrzymywanych ośmiu więźniów
W polskim śledztwie status pokrzywdzonych otrzymało dwóch domniemanych terrorystów: Abd al-Rahim al-Nashiri oraz Abu Zubaydah. Ich amerykańscy obrońcy twierdzą, że podejrzani torturowani byli przez agentów CIA właśnie w Kiejkutach. Podejrzenie, że w Polsce, a także innych krajach europejskich mogą być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja Human Rights Watch. Polscy politycy, m.in. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz premier Leszek Miller, kategorycznie zaprzeczali istnieniu takich więzień na terytorium Rzeczypospolitej. Raport przygotowany przez ONZ sformułował zaś przypuszczenie, że w latach 2003 – 2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych.

Zgodnie z Konstytucją RP rolą Trybunału Stanu jest egzekwowanie odpowiedzialności najwyższych urzędników państwa za naruszenia ustawy zasadniczej lub poszczególnych ustaw. Osądzany czyn musi mieć związek z pełnionym stanowiskiem. Tylko prezydent RP może trafić przed trybunał także z tytułu przestępstw pospolitych czy skarbowych. Wniosek o postawienie przed TS prezydenta musi poprzeć 2/3 członków Zgromadzenia Narodowego. W przypadku premiera lub ministrów (konstytucyjnych) podnieść rękę musi 276 posłów.

Wyrok ma charakter ostateczny, nie ma w Polsce organu, który mógłby go wymazać. Nawet prezydent nie może zastosować przysługującego mu w innych sprawach aktu łaski. W skład trybunału wchodzi prezes Sądu Najwyższego, który staje się przewodniczącym, oraz 18 członków wybieranych przez Sejm spoza posłów i senatorów na czas kadencji. Przysługuje im immunitet. Od 1989 r. w trybunale wyroki skazujące usłyszeli dwaj urzędnicy: wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski oraz były prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek, obaj za udział w tzw. aferze alkoholowej.