Naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski nie dał zgody na poniedziałkową konferencję, ani nie uzgadniał z płk. Mikołajem Przybyłem treści wygłoszonego przez niego wtedy oświadczenia - poinformowała PAP w środę Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa poinformował, że gen. Parulski dowiedział się o planowanej przez płk. Przybyła konferencji prasowej w poniedziałek około godz. 9.35 od szefa Oddziału ds. Przestępczości Zorganizowanej NPW. "Po uzyskaniu tej informacji, gen. Parulski zadzwonił do płk. Przybyła i zabronił mu przeprowadzenia, zaplanowanej na godz. 10 tego dnia, konferencji" - zaznaczył Rzepa.

NPW poinformowała także, że podczas tej rozmowy z gen. Parulskim płk Przybył powiedział, że nie może odwołać konferencji, gdyż dziennikarze zostali już powiadomieni i stawiają się w siedzibie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. "Na tym rozmowa się zakończyła" - dodał rzecznik prasowy NPW.

Przybył nie musiał się konsultować

Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu płk Tadeusz Cieśla powiedział w środę PAP, że nie wiedział o czym będzie poniedziałkowa konferencja, ale płk Przybył nie musiał tego konsultować z szefem poznańskiej WPO. "Sam byłem zaskoczony, że będzie konferencja. Udostępniłem gabinet tylko z uwagi na to, że mamy remont. To był jedyny pokój, który pomieściłby dziennikarzy. Nikt ze mną nie uzgadniał i nie wiedziałem, czego konferencja miała dotyczyć. Nawet było to dla mnie niewygodne, bo musiałem opuścić gabinet" - powiedział płk Cieśla.

Podkreślił, że płk Przybył miał prawo do swobody w zakresie informowania o sprawach dotyczących przestępczości zorganizowanej. "W naszym rozkazie organizacyjnym jest zapis, który upoważnia płk. Przybyła do wyłącznego udzielania informacji w jego sprawach. On nie musi tego ze mną konsultować. Jeżeli on jest nieobecny, to zastępuje go płk Jakub Mytych" - zaznaczył szef poznańskiej WPO.

"Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują"

Zastępca Wojskowego Prokuratora Okręgowego w Poznaniu ds. Przestępczości Zorganizowanej, prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Mikołaj Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji prasowej. Wcześniej w emocjonalny sposób m.in. odnosił się na konferencji do medialnych zarzutów o złamanie prawa w nadzorowanym przez siebie postępowaniu o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej.

Zwracając się do mediów, Przybył mówił przed próbą samobójczą m.in.: "pisząc nieprawdziwe i nieprzemyślane słowa o łamaniu prawa przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Poznaniu Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej, zostaliście włączeni w kampanię zmierzającą do jak najszybszego zlikwidowania tej ostatniej zapory przed systemem zorganizowanej przestępczości, pozwalającej na całkowite i bezkarne okradanie Wojska Polskiego".

Tego samego dnia, odnosząc się do oświadczenia płk. Przybyła, gen. Parulski powiedział na konferencji prasowej, że kierownictwo NPW akceptuje ogólną treść przekazu. Zaznaczył jednak, że nie w pełni akceptuje zawarty w tym oświadczeniu wątek działań lobbingowych przeciw prokuraturze wojskowej. "Płk Przybył to człowiek honoru i prawości, pełen dynamizmu, wiary, woli życia" - mówił naczelny prokurator wojskowy, opisując poznańskiego prokuratora. Szef NPW ujawnił wtedy też, że to na jego zaproszenie Przybył przeszedł do prokuratury wojskowej, gdzie prowadził bardzo trudne i odpowiedzialne śledztwa.

"Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują. Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw. Zawsze, kiedy była jakaś konieczność lub potrzeba udzielenia pomocy, taką pomoc otrzymywałem. Nigdy nie było żadnych nacisków, człowiek ten zawsze parł do tego, żeby wyjaśnić każdą sprawę do końca" - powiedział z kolei PAP we wtorek płk Przybył.