Sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi pozytywnie odnosi się do propozycji prezydenta, by regulacje prawne dotyczące GMO znalazły się w odrębnej ustawie. "To jest prawidłowy kierunek" - ocenił w rozmowie z PAP wiceprzewodniczący komisji Stanisław Kalemba (PSL).

W czwartek prezydent Bronisław Komorowski skierował do Sejmu własny projekt ustawy o nasiennictwie. W uzasadnieniu do projektu prezydent napisał, że regulacje prawne dotyczące GMO powinny być zawarte w odrębnej ustawie.

Przewodniczący sejmowej komisji rolnictwa, do której zostanie skierowany prezydencki projekt ustawy o nasiennictwie, Krzysztof Jurgiel (PiS) ocenił, że byłoby to dobre rozwiązanie, jeśli udałoby się wszystkie zapisy regulujące sprawy GMO umieścić w jednej ustawie. Zastrzegł jednak, że trudno jednoznacznie stwierdzić, czy tak się da zrobić.

"Prawidłowy kierunek"

"Trudno mi powiedzieć, czy nie powinna jakaś przynajmniej część zapisów w ustawie o nasiennictwie odnosić się do GMO. Tego na 100 proc. nie jestem pewien" - powiedział PAP Jurgiel.

Również wiceprzewodniczący komisji Stanisław Kalemba (PSL) jest zdania, że odrębna ustawa o GMO "to prawidłowy kierunek". Jak przypomniał, w poprzedniej kadencji parlamentu trwały już prace nad projektem ustawy o GMO, które jednak utknęły na etapie podkomisji.

"Zgadzam się z tym, że ustawa o organizmach genetycznie modyfikowanych powinna uregulować całość spraw co do uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, co do badań zamkniętych, co do obrotu materiałem dotyczącym roślin genetycznie modyfikowanych. To jest domena tej ustawy o GMO. Te zasadnicze sprawy powinny być rozstrzygnięte w tej ustawie" - powiedział PAP Kalemba.

Jego zdaniem ustawa o GMO jest kluczowa. "Najpierw to ją by należało uchwalić w oparciu o aktualne przepisy Unii Europejskiej i oczywiście konsekwencją tego będą zmiany w ustawie o nasiennictwie" - podkreślił.

W ocenie innego wiceprzewodniczący komisji Leszka Korzeniowskiego (PO) wyodrębnienie regulacji prawnych dotyczących GMO "jest sensowne". Jak podkreślił, Polska musi rozwiązać kwestię GMO, gdyż taki wymóg nakładają na nas dyrektywy unijne. "W przeciwnym razie Polsce grożą sankcje ze strony Komisji Europejskiej" - przypomniał.

Również Korzeniowski zwrócił uwagę, że w minionej kadencji parlamentu trwały prace nad projektem ustawy o GMO. "Tamto coś - świadomie tak mówię - przeszło przez podkomisję i zostało do tego stopnia przerobione, że absolutnie nie nadawało się do dalszej legislacji" - powiedział.

Prezydencki projekt ustawy o nasiennictwie, który w czwartek trafił do Sejmu, ma brzmienie oparte na ustawie przyjętej przez Sejm w lipcu 2011 r. "Różnica polega na utrzymaniu w mocy przepisów dotyczących odmian genetycznie modyfikowanych zawartych w ustawie z 26 czerwca 2003 r. o nasiennictwie" - napisał prezydent. Jego zdaniem do czasu przyjęcia nowej, kompleksowej ustawy dotyczącej organizmów genetycznie zmodyfikowanych, zasadne jest utrzymanie obecnej regulacji dotyczącej GMO zawartej w ustawie z czerwca 2003 r.

Prace nad prawem unijnym w zakresie GMO trwają w Parlamencie Europejskim

Ustawa, którą Komorowski zawetował w sierpniu 2011 r., zgodnie z wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2006 r. miała dopuścić obrót i rejestrację upraw GMO. W przeciwnym razie KE mogłaby nałożyć na Polskę wysokie kary. W projekcie ustawy przygotowanym przez resort rolnictwa znalazły się stosowne zapisy, jednak w wyniku prac parlamentarnych zostały one usunięte.

W tej formie ustawa została uchwalona przez Sejm na początku lipca 2011 r. i zastąpiła ustawę z 2003 r., która zakazywała obrotu materiałem siewnym GMO. Zawetował ją prezydent, argumentując, że jest niezgodna z przepisami unijnymi dotyczącymi GMO. Sejm nie głosował jednak nad wetem prezydenta, a ponieważ jego nierozpatrzenie podlega zasadzie dyskontynuacji w nowej kadencji parlamentu, na razie obowiązuje ustawa z 2003 r.