Z powodu awarii katamaranu "Gemini 3" Roman Paszke przerwał samotny rejs dookoła świata trudniejszą drogą pod wiatr. Według ostatnich informacji z pokładu, sytuacja uległa pogorszeniu. Jacht nabiera coraz więcej wody, a prognozy pogody są niekorzystne.

W piątek w nocy polskiego czasu 60-letni gdańszczanin, który znajdował się 314 mil morskich od Przylądka Horn, poinformował o uszkodzeniu lewego pływaka, poniżej linii wodnej. Zalane wówczas były dwa ważne przedziały - maszynowy i nawigacyjny.

"Obecnie zalana jest również część rufowa. Lewy pływak utrzymuje się na komorach balastowych. W sumie ta część nabrała już półtorej tony wody. Pompy pracują, ale się zatykają pod namiarem wody" - przekazał PAP szef komunikacji rejsu Janusz Cieliszak.

Jak zaznaczył, kapitan rozważa wezwanie pomocy (may day), ale wszystko zależy od warunków atmosferycznych. Prognoza pogody nie jest jednak pomyślna. Siła wiatru z 19 węzłów ma wzrosnąć do 30 (ok. 55 km/godz.), mogą być szkwały, zwiększy się zafalowanie, co grozi przelewaniem się wody przez lewy pływak i zatopieniem jachtu.

Argentyńskie służby ratownicze SAR zaoferowały już pomoc Polakowi, który do najbliższego portu Rio Gallegos ma niespełna 120 mil, co przy obecnej prędkości może zająć 12-15 godzin.

Trasę pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn) pokonało dotychczas sześciu żeglarzy, natomiast z wiatrem (kierunek na RPA) blisko 200. Oba rekordy należą do Francuzów. Jean-Luca van den Heede płynął drogą, jaką pokonuje Paszke, 122 dni od listopada 2003 do marca 2004 roku, natomiast Francis Joyon, w przeciwną stronę, 57 dni na przełomie 2007 i 2008 roku.