Szczyt UE zakończył się zgodą na wzmocnienie dyscypliny eurolandu. Ponieważ Londyn zablokował zmianę traktatu UE, nowe zasady mają być wdrożone umową międzyrządową "17" oraz państw spoza euro, dla których cele nie muszą być wiążące do czasu przyjęcia euro.

Chodzi o stworzenie "prawdziwej unii stabilności fiskalnej" w strefie euro, której nadrzędnym celem jest wzmocnienie zarządzania służące dyscyplinowaniu budżetów państw euro, jak zakłada przyjęta deklaracja przywódców "17".

Czyli zgodnie z tym, czego chciał Berlin, argumentując, że to niezbędne dla utrzymania "solidarności" z krajami potrzebującymi pomocy oraz by zapobiec powtórce kryzysu zadłużenia, z jakim od dwóch lat zmaga się euroland. Do zawarcia umowy razem z krajami euro wstępnie gotowość zgłosiło aż 9 państw spoza euro - czyli wszystkie za wyjątkiem Londynu.

Zakończony w piątek szczyt był już 25. od czasu, kiedy w 2008 r. upadł bank Lehaman Brothers, zapoczątkowując kryzys. Miał być tym przełomowym spotkaniem, które ocali euro.

Czy szczyt przekonał rynki?

Opinie ekspertów są podzielone, ale w piątek giełdy poszły w górę, a prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi był zadowolony: "To bardzo dobry rezultat dla strefy euro. (...) To podstawa dla paktu fiskalnego z większą dyscypliną w politykach gospodarczych państw członkowskich" - powiedział po około 10 godzinach obrad pierwszego dnia szczytu, o 5 nad ranem.

Przed szczytem dyplomaci wskazywali, że jeśli euroland wystarczająco wzmocni zasady dyscypliny budżetowej, EBC będzie miał "ciche" przyzwolenie Niemiec na zwiększenie skali interwencji na rynkach obligacji zagrożonych państw. Czy tak się stanie, pokaże najbliższa przyszłość.

Głównym elementem "nowej umowy fiskalnej" (z ang. fiscal compact) jest wzmocnienie dyscypliny poprzez wprowadzenie do konstytucji wszystkich państw euro tzw. "złotej reguły" fiskalnej, która zakłada, że roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB. Za kontrolę wdrażania tej zasady będzie odpowiadał Trybunał Sprawiedliwości UE. Inny element to automatyczne sankcje dla państw naruszających pułap 3 proc. deficytu. Tylko kwalifikowana większość państw będzie mogła takie sankcje uchylić (dotychczas większość była potrzebna, by je zaaprobować), co zdecydowanie utrudni polityczną ingerencję w celu uniknięcia kary.

Polska będzie patrzeć eurolandowi na ręce

Polska - dopóki nie wejdzie do euro - nie będzie mogła brać udziału w głosowaniu sankcji dla państw strefy euro. Nie będzie też, przekonywały źródła dyplomatyczne, zmuszona do wprowadzenia "złotej zasady", co wymagałoby zmiany polskiej konstytucji. Polska obecna reguła wydatkowa jest bowiem inaczej skonstruowana - dotyczy maksymalnego limitu długu. Polska, jak zresztą zdecydowana większość państw UE, miałaby dziś kłopot ze spełnieniem nowej surowej zasady, zważywszy, że deficyt strukturalny w 2011 jest szacowany na 5,5 proc. PKB, a w 2012 roku na 3,6 proc. PKB (szacunki KE).

"Zdajemy sobie sprawę, że zapisy w dzisiejszych wnioskach dotyczą państw, które są członkami strefy euro. Ale chcielibyśmy, aby te zapisy stały się także takim drogowskazem, sposobem postępowania, zestawem zasad, którymi będą kierować się wszystkie państwa UE" - powiedział premier Donald Tusk na zakończenie szczytu.

"Chcemy patrzeć na ręce członkom eurogrupy, albo kiedy będą sobie skakać do oczu", próbując wprowadzić kolejne zmiany, by zacieśniać polityki gospodarcze - ironizował polski dyplomata.

"To porażka premiera Davida Camerona"

Podpisanie umowy międzyrządowej krajów eurolandu i reszty chętnych spoza euro ma nastąpić do marca przyszłego roku. Wciąż wiele kwestii jest niewiadomych, m.in., jaka będzie dokładnie rola (jeśli w ogóle) Komisji Europejskiej w procesie zarządzania gospodarczego.

"Osobiście wolałbym, aby przeprowadzono zmianę traktatową, które obowiązywałaby wszystkie 27 państw" - przyznał szef KE jose Barroso. Dodał jednak, że umowa między rządami może być opcją szybszą, a najważniejsze, że jest dowodem determinacji, by bronić euro. "Najważniejszym przesłaniem (szczytu) jest, że wszyscy zrozumieli, że euro jest nieodwracalne i robią, co mogą w jego obronie" - powiedział Barroso.

Na zmianę traktatu UE - co wymagało jednomyślności - nie zgodził się Londyn. "To porażka premiera Davida Camerona. Jeszcze miesiąc temu Londyn myślał, że dowodzi dziesiątce, a okazało się, że jest wyizolowany" - powiedział brytyjski urzędnik w Brukseli. Podczas przeciągających się do godzin porannych negocjacji Londyn postawił Niemcom i Francji niemożliwe do spełnienia warunki: chciał prawa weta wobec unijnych przepisów dotyczących rynku usług finansowych, by chronić interesy londyńskiego City.

W ramach działań zapewniających stabilność rynków, na szczycie zdecydowano też, że państwa strefy euro oraz inne kraje UE mają wzmocnić Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) kwotą do 200 mld euro, by ten wspierał zadłużone gospodarki eurolandu. Polska też ma udzielić dodatkowej pożyczki, ale nie wiadomo ile, "bo nie ustalono jeszcze klucza podziału tych środków", wyjaśnił dyplomata.

Ponadto na szczycie podpisano traktat akcesyjny z Chorwacją, która ma się stać 28. członkiem UE od połowy 2013 roku.