Demaskatorski portal Wikileaks poinformował, że zawiesza publikowanie tajnych dokumentów, bo musi skoncentrować się na zapewnieniu sobie źródeł finansowania. W tym celu utworzy portal, za pośrednictwem którego będzie można wpłacać fundusze na jego działalność.

Współzałożyciele portalu - Kristinn Hrafnsson i Julian Assange - na konferencji prasowej w Londynie w poniedziałek potwierdzili, że portal wstrzyma publikację tajemnic państwowych.

Mające siedziby w USA firmy finansowe odcięły przekazywanie środków dla Wikileaks wkrótce po rozpoczęciu w zeszłym roku przez portal publikacji około 250 tys. tajnych depesz amerykańskiej dyplomacji. W rezultacie restrykcji dochody portalu spadły niemal do zera.

Za zły stan finansów Wikileaks Hrafnsson obciążył "garstkę amerykańskich korporacji finansowych, które samozwańczo zdecydowały o tym, na co ludziom wolno wydawać ich pieniądze, a na co nie". Ich działania nazwał "arbitralnymi i bezprawnymi".

Hrafnsson ocenił, że po tym, gdy 7 grudnia Bank of America, Visa, PayPal i Western Union odmówiły przyjmowania wpłat na Wikileaks, portal stracił 40-50 mln euro, co stanowi ok. 95 proc. przychodów. Straty te, jak wskazał, zbiegły się w czasie z "bezprecedensowym wzrostem kosztów operacyjnych".

Żeby zapewnić sobie źródła finansowania, Wikileaks utworzy własny portal, za pośrednictwem którego będzie można przekazywać fundusze na jego działalność.

Wikileaks zwrócił się też do Komisji Europejskiej, by zleciła komisarzowi ds. konkurencji wszczęcie dochodzenia, by ustalić, czy amerykańskie korporacje finansowe nie nadużyły pozycji rynkowej i czy w ten sposób nie złamały zasad wolnorynkowej konkurencji.

Assange broni się przed ekstradycją do Szwecji w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania

Założyciele portalu tłumaczą zablokowanie przelewów przez globalne instytucje finansowe naciskami amerykańskiej administracji, która potępiła opublikowanie przez portal ok. 250 tys. depesz dyplomatycznych USA. Był to największy przeciek oficjalnych dokumentów w historii dziennikarstwa.

Główny animator Wikileaks, Assange, zaprzeczył, jakoby fundusze przekazywane na Wikileaks były wykorzystane do sfinansowania kosztów, jakie poniósł w związku z odwołaniem od szwedzkiego wniosku o ekstradycję.

Według niego zablokowanie dotacji dla Wikileaks ma reperkusje nie tylko dla portalu, ale także dla gazet i innych mediów, które publikowały przecieki. "Jeśli publikowanie prawdy o wojnie wystarczy do wywołania takiej reakcji (blokady wpłat - PAP), to wszystkie gazety, które publikowały depesze Wikileaks, mogą stać przed bliską perspektywą zupełnego zablokowania im wpłat od czytelników i reklamodawców" - zaznaczył.

Assange broni się przed ekstradycją do Szwecji w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Szwedzka prokuratura chce go przesłuchać w związku z zarzutami napaści seksualnej, molestowania i gwałtu, wysuwanymi przez dwie Szwedki, z którymi łączyła go przypadkowa znajomość w sierpniu ubiegłego roku. Assange obawia się, że ze Szwecji zostanie wydany Amerykanom, którzy oskarżają go o kradzież tajemnic, choć formalnie nie zabiegają o jego ekstradycję.

Wikileaks od dawna wykazywał oznaki kłopotów finansowych. W niedawnym oświadczeniu na temat kontraktu Assange'a z wydawnictwem na publikację książki portal podał, że Wikileaks nie ma dość pieniędzy, by wynająć prawnika.