Kilkuset dzierżawców rolnych protestowało ok. dwóch godzin w środę przed ministerstwem rolnictwa i Sejmem przeciw zapisom nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi. Protestujący złożyli petycję do prezydenta, w której apelują o zawetowanie ustawy.

Sejm skończył prace nad nowelizacją 16 września, przyjmując kilka poprawek Senatu. Zgodnie z nowelizacją, dzierżawcy posiadający ponad 300 ha ziemi będą musieli oddać do zasobu Agencji Nieruchomości Rolnych 30 proc. dzierżawionej powierzchni. Zostanie ona sprzedana rolnikom indywidualnym na powiększenie gospodarstw. Teraz ustawa czeka na podpis prezydenta.

Protestujący nieśli transparenty z napisami "Stop działaniom ministra Sawickiego", "Rząd niszczy dobrze zorganizowane firmy", "Nie zabierajcie nam chleba", "Stop likwidacji dzierżawy gruntów rolnych SP". Dzierżawcy mieli syreny, wuwuzele i gwizdki.

Prezes organizującego protest Stowarzyszenia Dzierżawców i Właścicieli Rolnych RP Franciszek Nowak mówił, że ustawa otwiera dostęp do ziemi rolnej dla spekulantów. "Nie dajcie się zwieść, że ta ustawa zagwarantuje wam ziemię. Otóż nie gwarantuje!" - przekonywał. Zaznaczał, że nowelizacja została napisana "na kolanie", a w pracach nad nią nie uczestniczyli partnerzy społeczni. Argumentował, że to duże towarowe gospodarstwa produkują gros polskiej żywności. Dodał, że ograniczenie im powierzchni może przyczynić się do kłopotów finansowych, a wtedy zaczną zwalniać pracowników.

Dzierżawcy apelują do prezydenta o zawetowanie ustawy

Po godzinnym proteście przed ministerstwem rolnictwa, dzierżawcy przeszli ulicami Warszawy pod Sejm, gdzie złożyli w Kancelarii Prezydenta petycję, w której apelują do prezydenta o zawetowanie ustawy. Delegacja protestujących spotkała się tam z doradcą prezydenta Henrykiem Wujcem.

Jak wyjaśnił Nowak po spotkaniu, na piątek zaplanowano rozmowy przedstawicieli dzierżawców z doradcami prezydenta na temat nowelizacji. Nowak zaznaczył, że jeżeli mimo to prezydent podpisze nowelizację, to dzierżawcy będą ubiegać się o swoje racje "w Brukseli i Strasburgu".