Od piątku do punktów wymiany walut na Ukrainie należy przychodzić z dokumentem tożsamości. Przy transakcjach do 50 tys. hrywien (ok. 20 tys. złotych) kasjerzy będą notować imię i nazwisko klienta.

Przy wymianie większych sum trzeba będzie podać także miejsce zamieszkania i NIP.

Według ekspertów ukraińskie społeczeństwo kupuje miesięcznie od 800 mln do 1 mld dolarów. Zmiany zasad nabywania walut to wynik decyzji Narodowego Banku Ukrainy (NBU), który chce nasilić kontrolę nad szarą strefą finansową.

Należą do niej m.in. pracownicy przeważnie prywatnych firm, którym do oficjalnej, zazwyczaj niskiej wypłaty pracodawcy dodają koperty z dolarami, bądź euro, oraz przedsiębiorcy, którzy za gotówkę kupują towar z przemytu.

Przeciwko decyzji NBU protestuje opozycja, która domaga się jej odwołania

"Niestety, może to doprowadzić do wykorzystywania zbieranych w kantorach danych w celach kryminalnych, ponieważ dane osobowe nie są należycie chronione, a nawet do represji politycznych, bo nie wiadomo, kto będzie tymi danymi rozporządzał" - oświadczył deputowany opozycyjnego Bloku Julii Tymoszenko, Serhij Teriochin.

Wcześniej przedstawicielka NBU Ołena Szczerbakowa tłumaczyła, że legitymowanie klientów, dokonujących operacji walutowych zwiększy przejrzystość rynku. Jak mówiła na konferencji prasowej w minioną środę, podobne zasady w handlu walutami obowiązują w Rosji.