Obecny system emerytalny dyskryminuje kobiety: krótszy staż pracy, przerwy w karierze na urodzenie dziecka, dyskryminacja płacowa - już teraz emerytury kobiet są średnio o 30 proc. niższe od emerytur mężczyzn, a będą jeszcze mniejsze - mówili uczestnicy III Kongresu Kobiet.

System emerytalny powinien być oparty na solidarności między płciami, nie wystarczy wydłużenie wieku emerytalnego kobiet. Niezbędne jest zrekompensowanie kobietom okresów opieki nad dzieckiem, przez odprowadzanie przez państwo składek w wysokości adekwatnej do pensji otrzymywanej przed urodzeniem dziecka, zapewnienie usług opiekuńczych, żeby rezygnowanie z aktywności zawodowej nie było przymusem, lecz wyborem, zagwarantowanie równego podziału obowiązków przez wydłużenie urlopów ojcowskich, które zaangażują mężczyzn w opiekę nad dzieckiem, zlikwidowanie luki płacowej i sprawiedliwa wycena zawodów związanych z opieką, niskopłatnych i sfeminizowanych - przekonywali uczestnicy panelu pod hasłem "Emerytalny Pat. Czy kobiety mają szansę na godną emeryturę?", który odbył się w drugim dniu III Europejskiego Kongresu Kobiet.

"Obecny system emerytalny radykalnie dyskryminuje kobiety" - powiedziała działaczka Zielonych 2004 Agnieszka Grzybek. W nowych systemach emerytalnych najtrudniej mają kobiety. Nowy system emerytalny skrojony jest pod tradycyjny model kariery zawodowej mężczyzny - najlepiej pracować nieprzerwanie 40 lat i nie pozwalać sobie rezygnowanie z pracy na rzecz rodziny.

Prof. Leokadia Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej skrytykowała obecny system emerytalny w Polsce, porównując go do choroby, która powoli i konsekwentnie niszczy organizm państwa i społeczeństwa. "Bardzo poważnym problemem jest ogromny dług w naszym kraju. Młodzi będą musieli go niestety spłacać. Każdego roku przyrasta ok. 25 mld zł. długu. Ratujmy się, róbmy coś w kierunku zmian w systemie emerytalnym" - apelowała Oręziak. Jej zdaniem z obecnego systemu najbardziej korzystają potężne grupy kapitałowe. Podziękowała minister pracy i polityki społecznej Jolancie Fedak za "odwagę i naruszenie interesów dużych grup finansowych, do jakich należą między innymi OFE".

Zupełnie innego zdania był dr Paweł Strzelecki, wykładowca SGH i ekspert NBP. "Obecny system emerytalny nie jest w ogóle narzędziem dyskryminującym. Naczelnym problemem są wzorce kulturowe, które należałoby zmienić na skandynawskie" - powiedział. Podkreślił, że nadchodzi czas, w którym osób produkcyjnych będzie u nas coraz mniej, co jest poważnym problem.

Minister ds. polityki społecznej w Kancelarii Prezydenta prof. Irena Wóycicka podniosła kwestię podwyższenia wieku emerytalnego dla kobiet. "Trzeba wydłużyć wiek emerytalny dla kobiet, ale również wzmacniać solidarność między paniami" - powiedziała.

Przeciwnego zdania była przewodnicząca Komisji Kobiet OPZZ Ewa Miszczuk. "Należy obniżyć wiek emerytalny dla kobiet. Od samego podniesienia wieku emerytalnego nie przybędzie świadczeń społecznych" - przekonywała. Podniosła tez kwestię tzw. umów śmieciowych, które nie uprawniają do świadczeń socjalnych, które bardzo często oferują obecnie pracodawcy. Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie godnej emerytury dla każdego obywatela. Przypomniała, że o takim rozwiązaniu mówiła w sobotę Fedak.

"Nadużywanie umów śmieciowych jest omijaniem prawa. PiP powinna bardziej kontrolować naruszenia umów cywilno-prawnych przez pracodawców" - mówiła dyrektorka Departamentu Stosunków Pracy w PKPP Lewiatan Małgorzata Rusewicz. Jej zdaniem, podniesienie wieku emerytalnego jest nieuniknione. Grzybek przypomniała, że z badań CBOS wynika, że ponad 80 proc. kobiet wystąpiło przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.

Uczestniczki dyskusji mówiły, że obecny system jest antyspołeczny i dyskryminujący. Podkreślały, że młodzi ludzie nie mają kiedy uzbierać 35 lat pracy, żeby wejść do systemu i pobierać w przyszłości godziwe emerytury, bo gdy kończą studia, są zatrudniani na umowach śmieciowych. Wskazywały, że rząd z jednej strony chce wydłużać wiek emerytalny, a z drugiej jest deficyt pracy dla młodych ludzi.

Eksperci przypomnieli, że w 2020 r. stopa zastąpienia w przypadku świadczeń otrzymywanych przez kobiety będzie wynosiła 31 proc., a przez mężczyzn - 59 proc.