Premier Donald Tusk, podczas niedzielnego spotkania z leśnikami z Nadleśnictwa Cisna (Podkarpackie) zapewnił, że rząd nie planuje zmieniać sposobu funkcjonowania Lasów Państwowych. Lasy będące pod nadzorem państwowym to wzorowy model nie tylko dla Polski - oświadczył premier.

"Bardzo się cieszę, że mogę być z wami. Macie szczęście pracować w jednych z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Każdy kto marudzi na Lasy Państwowe i na waszą pracę, powinien chociaż raz w roku przyjechać tu i zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda - mówił premier podczas spotkania z leśnikami. - Nie ma lepszej gwarancji na to, że ochronimy lasy niż wasz wysiłek i efekty waszej pracy".

Według szefa rządu cała Polska staje się powoli leśną potęgą: w latach 1995-2008 w Polsce przybyło ponad 300 tysięcy hektarów lasów, obecnie w kraju jest ponad 9 mln hektarów terenów leśnych.

W rozmowie z dziennikarzami po spotkaniu premier mówił, iż lasy będące pod nadzorem państwowym to "wzorowy model nie tylko dla Polski". Jego zdaniem, inne kraje mogą nam zazdrościć modelu, w którym państwo sprawuje nadzór nad lasami. Według premiera, takie opinie wyrażali leśnicy podczas spotkania.

Tuż po południu premier był na Festiwalu Smaków "Kremenaros" w Cisnej

"Mówili, że robi wrażenie to, co w Polsce udało się utrzymać - właśnie ten model, który był przez wielu kwestionowany, także przez moich kolegów w przeszłości. Cieszę się, że dzisiaj mogłem z czystym sumieniem to powtórzyć, że ten model jest w ogóle dobry nie tylko dla Polski, ale on byłby w ogóle bardzo dobry w Europie" - powiedział premier i przestrzegał polityków przed jego zmianą.

Tuż po południu premier był na Festiwalu Smaków "Kremenaros" w Cisnej. To już 11. edycja tej imprezy promującej dorobek artystyczny Podkarpacia, kuchnię i potrawy regionalne oraz gminy turystyczne. Przechodząc między stoiskami wystawców Donald Tusk oglądał ich wyroby, kupił na pamiątkę dla swojego wnuka miniaturkę konika - regionalny wyrób artystyczny, a także próbował miejscowych potraw.

W Cisnej premier rozmawiał też z rodzicami, którzy protestują przeciwko zamianie szkoły podstawowej w Nowym Łupkowie na szkołę filialną. Jak tłumaczyli, rada gminy nie konsultując się z nimi zdecydowała, że będą się tam uczyć dzieci w klasach I-III, a nie jak dotychczas - I-VI. Protestujący poprosili o pomoc premiera, który obiecał, że zapozna się ze sprawą dokładnie.