Polscy siatkarze ulegli Rosjanom 1:3 (22:25, 23:25, 25:22, 17:25) w półfinale Ligi Światowej siatkarzy w Gdańsku i w niedzielę o 17.00 zagrają o trzecie miejsce z Argentyną. W finale o 20.00 spotka się Rosja z mistrzami świata Brazylijczykami.

Polska: Piotr Nowakowski (8), Grzegorz Kosok (7), Bartosz Kurek (19), Jakub Jarosz (2), Michał Ruciak (3), Łukasz Żygadło (3) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Piotr Gruszka (9), Paweł Woicki, Marcin Możdżonek, Michał Kubiak

Rosja: Taras Chtei (10), Siergiej Grankin (1), Denis Biriukow (11), Dmitrij Muserski (9), Maksym Michaiłow (15), Aleksander Wołkow (8) i Aleksander Sokołow (libero) oraz Dmitrij Ilinych, Hachatur Stepanian.

Dziesięć procent - tyle szans dawał trener biało-czerwonych Andrea Anastasi na zwycięstwo swoich podopiecznych w meczu z Rosją. Podkreślił jednocześnie, że właśnie takie szanse trzeba wykorzystywać.

Błędy w przyjęciu i kłopoty z atakiem przesądziły o przegranej Polaków w pierwszym secie. Chwile dekoncentracji kosztowały biało-czerwonych seriami tracone punkty - 9:12. Gdy było 11:17 Jakuba Jarosza zastąpił Piotr Gruszka. Zmiana się opłaciła, bo straty zostały zniwelowane, ale serwis Siergieja Grankina nadal był zbyt mocny i odrzucał mistrzów Europy od siatki. Partia skończyła się 22:25.

Biało-czerwoni jeszcze nigdy nie stanęli na podium LŚ; dwukrotnie byli na czwartym miejscu

Bardziej zacięta walka toczyła się w drugim secie. Na początku biało-czerwoni zaimponowali blokiem, ale proste błędy w ataku i zagrywce znowu przyczyniły się do "gubienia" punktów. W obronie robił co mógł Krzysztof Ignaczak, ale to nie wystarczyło na Maksyma Michałowa i Denisa Biriukowa. Do walki próbował poderwać jeszcze Michał Ruciak, który imponował serwisem, ale straty były zbyt duże 14:17 i 18:21, by je odrobić. Ostatecznie polscy siatkarze przegrali 23:25.

W trzeciej partii Polacy prowadzili od samego początku do końca, a to głównie dzięki dobrym atakom Piotra Gruszki i Bartosza Kurka oraz znakomitej postawie całej drużyny w obronie. Konsekwentnie stawiany blok dawał efekty, a Aleksander Wołkow zaczął mieć problemy z przebiciem się na drugą stronę siatki. Taka gra poskutkowała wygraną 25:22.

Gorzej sytuacja zaczęła wyglądać po przerwie. Proste błędy i Rosjanie szybko objęli prowadzenie 8:2. Andrea Anastasi postanowił zatem dać szansę Michałowi Kubiakowi. Sytuacja biało-czerwonych nie poprawiła się jednak. Nadal nie potrafili poradzić sobie z serwisem rywali i nie kończyli prostych piłek (8:15). Na parkiecie pojawił się też Jarosz. Zmiany nie poskutkowały. Michaiłow kończył niemal każdą piłkę, a pomagali mu też koledzy. Rosjanie wygrali 25:17 i 3:1 cały mecz.

Biało-czerwoni jeszcze nigdy nie stanęli na podium LŚ; dwukrotnie byli na czwartym miejscu. Tytułu bronią Canarinhos, którzy już dziewięciokrotnie wygrywali tę imprezę.