Pod listem, którego fragmenty przytoczono na stronie radia, podpisali się posłowie Anna Sobecka i Bogusław Kowalski oraz senator Waldemar Kraska.
Parlamentarzyści działanie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego określili jako "skandaliczny przypadek łamania norm systemu demokratycznego przez używanie aparatu państwowego, w tym wypadku dyplomacji, do tłumienia wolności słowa".
"Zastosowanie tych metod jest tylko potwierdzeniem słów, które padły w Brukseli. W pełni podzielamy opinie wyrażone w wypowiedzi o. dr. Tadeusza Rydzyka, oddają one smutną prawdę o rzeczywistości w Polsce" - dodali przedstawiciele PiS.
W omówieniu listu na stronie Radia Maryja zaznaczono, że parlamentarzyści zwracali się z apelem do premiera o przywołanie do porządku ministra spraw zagranicznych, który "już wcześniej zachowywał się w sposób arogancki i butny".
"Należy przypomnieć Panu Ministrowi, że Rzeczpospolita to nie jest jego prywatna własność i nie można jej używać do tłumienia niewygodnych poglądów. Protestujemy przeciw próbom wciągania do tych nieuczciwych praktyk autorytetu Stolicy Apostolskiej. Domagamy się natychmiastowego wycofania skandalicznej noty dyplomatycznej i zaprzestania administracyjnego tłumienia wolności słowa w Polsce" - zażądali Sobecka, Kowalski i Kraska.
Na stronie rozgłośni zamieszczono też w formie dźwiękowej wypowiedzi na temat noty byłej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi i byłego wiceministra tego resortu Witolda Waszczykowskiego.
"To jest po prostu głupie działanie. Nie mam innego słowa. To, co powiedział o. Rydzyk jest po prostu prawdą. Generalnie mamy do czynienia z próbą zamknięcia ust wszystkim, którzy myślą trochę inaczej i wyrażają się trochę inaczej niż obecnie rządząca ekipa. To jest prawdziwy problem. To jest naprawdę problem demokracji w Polsce" - powiedziała m.in. Fotyga.
Waszczykowski powiedział, że nota ministra Sikorskiego "jest to forma donosu, jest to forma skargi na obywatela polskiego do innego państwa". "To jest dla mnie nie do przyjęcia. Po prostu, nie rozumiem tego. Nidy w życiu nie spotkałem się z sytuacją taką, aby minister spraw zagranicznych Polski donosił do innego państwa na polskiego obywatela" - podkreślił były wiceminister.
W sobotę rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował, że do Watykanu została przekazana nota dyplomatyczna w sprawie wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka w Parlamencie Europejskim.
"Ambasador Hanna Suchocka przekazała notę dyplomatyczną Sekretariatowi Stanu Stolicy Apostolskiej. W nocie tej rząd polski protestuje przeciwko tego typu osłabianiu i szkodzeniu wizerunkowi Polski za granicą i prosi Stolicę Apostolską, której podlegają zakony w Kościele Katolickim, o podjęcie działań, które zapobiegną tego typu wypowiedziom w przyszłości" - mówił Bosacki.
Jak wyjaśnił, chodzi o słowa, wypowiedziane przez o. Rydzyka w Parlamencie Europejskim. "Powiedział, że po pierwsze Polska jest krajem niecywilizowanym i totalitarnym i po drugie, że Polską nie rządzą Polacy" - podkreślił rzecznik MSZ.
"O tej sprawie rozmawiał również minister Radosław Sikorski z prymasem arcybiskupem Józefem Kowalczykiem oraz z nuncjuszem apostolskim arcybiskupem Celestino Migliore" - dodał rzecznik.
Komentarze (15)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeRusz móżdżkiem i wymyśl wreszcie coś nowego.Nie zawiedź !
Tylko, czy do tego są jeszcze zdolne Twoje nieliczne już szare komórki w wyniku ciaglego internetowego odmóżdzania ???
Nie trać czasu i pospiesz się, bo zbliżają się upały i mogą je całkowicie nadtopić.
TO KAWAŁ CHAMA W BIAŁYCH SZMATACH JEMU NAWET WATYKAN WISI KOŁO D...Y
TAKI JUŻ BYŁ JANKOWSKI I CO BOZIA G JUŻ ZABRAŁA A TAK WOJOWAŁ I Z RYDZYKIEM BĘDZIE TO SAMO KIEDYŚ POŻALUJE ŻE WOLAŁBY ODDAĆ MAJĄTEK ZA TROCHĘ ZDROWIA
DZIŚ POWOLI BOZIA MU ROZUM ZABIERA BO BREDZI A JUTRO O KULACH BĘDZIE CHODZIŁ A PO JUTRZE NA WOZKU INWALIDZKIM BĘDZIE ZAPIE...Ł DO SWOJEGO WYPASIONEGO AUTKA.
Prowadzący obrady wiceprzewodniczący PE Pierre Moscovici musiał złamać porządek obrad i zezwolić szefom frakcji politycznych na wygłoszenie oświadczeń:
- Sposób, w jaki mandat Bronisława Geremka jest odbierany, to rażący przykład tego, co się dzieje w Polsce. Podstawą prawną do odebrania mandatu posła Geremka są przepisy lustracyjne. Ich zgodność z konstytucją bada Trybunał Konstytucyjny - mówił Graham Watson, szef frakcji liberalnej ALDE, w której szeregach Geremek zasiada. - Geremek już podpisał takie oświadczenie w przeszłości. A teraz odmawia z powodów moralnych, sprzeciwia się polowaniu na czarownice, które prowadzi jego rząd - stwierdził Watson, wzbudzając owację na stojąco.
Wtórował mu Martin Schultz, szef frakcji Europejskiej Partii Socjalistycznej.
- Może pan na nas liczyć, na nieograniczoną solidarność naszej grupy! - zwrócił się do Geremka. I dodał: - To hańba, że tym wielkim krajem rządzi ten rząd - mówił.
Jeszcze ostrzej wypowiedział się lider frakcji Zielonych Daniel Cohn-Bendit. - Jeżeli rząd posługuje się metodami stalinowskimi lub faszystowskimi, my musimy bronić naszych kolegów bez wahania przeciwko wszystkim szaleńcom - mówił.
Tylko jeden z występujących w PE polityków nie bronił Geremka: Bruno Gollnisch, jeden z francuskich liderów skrajnej prawicy, antysemita, który w PE reprezentuje radykalną i mikroskopijną frakcję Tożsamość, Tradycja i Suwerenność.
Głos chciał zabrać też Michał Kamiński z PiS, reprezentujący małą frakcję UEN. Jednak ze względów formalnych (Kamiński nie jest szefem frakcji) Moscovici nie udzielił mu głosu.
Dla propagandy prof. Geremek zwołał nawet w Strasburgu konferencję prasową. - mimo wszystko nie spodziewa się, by mandat mu odebrano. - Żaden urzędnik, jakkolwiek wysoki by on był, nie ma prawa przekreślić głosu wyborców i bez sądu skazywać człowieka na swoistą infamię i na to, że nie może pełnić funkcji publicznych. To jest sprzeczne z europejską i polską tradycją - tłumaczył Geremek.
Zapowiedział, że jeśli mandat utraci, to w polityce pozostanie. I będzie walczył ze "złym prawem", czyli ustawą lustracyjną.
...hm, hmm ...
Należy sądzić, ze najpełniej odpowie niejaki "Leo" IP 89.79.50,
tym bardziej, że bedzie to w oparciu o wlasne doświadczenie i z autopsji.
Profesor Geremek musiał wiedzieć, że zgodnie z ustawą lustracyjną straci mandat europosła. Liczył więc na wywołanie skandalu we władzach Unii Europejskiej, ponieważ jest tam bardzo popularny. Nie przeliczył się. Na sesji Parlamentu Europejskiego padały pod adresem Polski najcięższe oskarżenia. Szef frakcji liberałów w PE, Anglik Graham Watson, do której należy Geremek powiedział, że słusznie on "sprzeciwia się polowaniu na czarownice, urządzanemu przez polski rząd". Podczas debaty odezwał się także lider partii zielonych osławiony lewak Daniel Cohn Bendit, który oświadczył: "Parlament może mieć w tej sprawie tylko jedno stanowisko: jeżeli rząd posługuje się metodami stalinowskimi lub faszystowskimi, to musimy chronić naszych kolegów przed wszystkimi szaleńcami." W ogniu polemiki Cohn Bendit porównał rząd Jarosława Kaczyńskiego do zbrodniczych reżimów Hitlera i Stalina. Emocje sięgnęły zenitu. Europosłowie nie dopuścili do głosu Michała Kamińskiego z PiS, który chciał wyjaśnić sytuację. Doszło nie tylko do wrogich okrzyków, ale niemal do rękoczynów, jak twierdzą świadkowie.
Premier Kaczyński skomentował, że Geremek zaszkodził interesom kraju. Warto dodać, że stosunki między Warszawą i Brukselą są dosyć napięte, choć ostatnio poprawiają się. Akcja Geremka świadomie psuje je, żeby tylko utrudnić sytuację znienawidzonemu przez niego rządowi. Oczywiście profesor oficjalnie ogłasza inny cel. W wydanym oświadczeniu stwierdza, że już złożył deklarację lustracyjną kandydując do europarlamentu. "Żądanie ponownego złożenia deklaracji lustracyjnej pod groźbą wygaśnięcia mandatu uważam za sprzeczne z zasadami państwa prawnego i za lekceważenie decyzji 121 805 wyborców. Jest ono sprzeczne z konstytucyjną zasadą poszanowania godności ludzkiej." I dalej: "ustawa lustracyjna w obecnym kształcie narusza zasady moralne, stwarza zagrożenie dla wolności słowa, dla niezależności mediów, dla autonomii instytucji akademickich." Składając poprzednio oświadczenia profesor Geremek nie czuł się upokorzony. Poczuł się dopiero teraz, gdy powstała okazja do rozpętania za granicą nagonki na Kaczyńskich.
Taki oto obraz rządów w Polsce maluje w Brukseli profesor Geremek zapominając, że ustawa została przyjęta większością głosów w demokratycznie wybranym Sejmie. Posłowie do Parlamentu Europejskiego nic nie wiedzą o zawiłościach polskiej polityki: o hamowaniu lustracji przez środowisko polityczne profesora Geremka, o tym że lustracja powinna być przeprowadzona na początku lat 1990, ani o obaleniu rządu Jana Olszewskiego, który próbował lustracji w roku 1992, ani o tym, że pierwszej, prywatnej lustracji dokonał Adam Michnik wchodząc z tzw. komisją Michnika do archiwów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w roku 1991. Ale Michnik do tej pory nie wyjaśnił, jaką wiedzę wyniósł z tego archiwum, i czy ją wykorzystuje w swej działalności politycznej.
Geremek przy kilku okazjach oświadczał, że nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Trzeba mu wierzyć na słowo, ponieważ jego teczka nie zachowała się w archiwum MSW.
Przewodniczący komisji zagranicznej Parlamentu Europejskiego, Jacek Saryusz Wolski uważa, że prawo jest prawem i wszyscy powinni mu się podporządkować. Nawet zwykle ziejący nienawiścią do PiS i Kaczyńskich wicemarszałek Sejmu z ramienia PO, Bronisław Komorowski uważa, że powinien on podporządkować się prawu mimo, że ma zastrzeżenia.
O losie mandatu Geremka do PE ma zdecydować komisja prawna parlamentu. Nastąpi to, po 7 maja, gdy Państwowa Komisja Wyborcza zawiadomi marszałka Sejmu, który z europosłów nie złożył oświadczenia. Marszalek ogłosi wtedy wygaśnięcie mandatu takiego posła i zawiadomi o tym Parlament Europejski. Może więc dojść do sytuacji, gdy Polska odbierze Geremkowi prawo do jej reprezentowania, ale prawo to przyzna Unia Europejska. Będzie to kolejna okazja do seansu nienawiści w Brukseli dla obecnego rządu polskiego.
Podpowiadam naszemu mini-strowi. Notę proszę wysłać do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych! Krótko mówiąc: do siebie, jeżeli reprezentuje Pan Polskę a nie np. Izrael.
P.S. Dlaczego rodzą się idioci, czy ktoś to wie?