Niemiecka kanclerz Angela Merkel odleciała w poniedziałek do Waszyngtonu, gdzie odbierze najwyższe cywilne odznaczenie USA, Prezydencki Medal Wolności. Nie uniknie ona jednak trudnych pytań, m.in. o postawę Niemiec w czasie kryzysu w Libii.

We wtorek wieczorem prezydent USA Barack Obama wyda na cześć Angeli Merkel bankiet państwowy, na którym odznaczy ją za zasługi dla wolności w czasie pokojowej rewolucji w dawnej komunistycznej NRD i w okresie zjednoczenia Niemiec. Doceni również w ten sposób wyjątkowe polityczne sukcesy Merkel, która jako pierwsza w historii kobieta i pierwszy polityk ze wschodnich Niemiec stanęła na czele rządu federalnego.

"Historia jej życia jest inspiracją dla mnie osobiście, dla moich amerykańskich współobywateli i ludzi na całej ziemi" - powiedział Obama w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Der Tagesspiegel".

Spośród niemieckich polityków Prezydencki Medal Wolności otrzymał dotąd jedynie były kanclerz RFN Helmut Kohl. Odznaczenie Amerykanie przyznali mu w 1999 r.

W przypadku Merkel Medal Wolności to jednak przede wszystkim nagroda nadziei na zmianę

W przypadku Merkel Medal Wolności to jednak przede wszystkim nagroda nadziei na zmianę - napisał w najnowszym wydaniu niemiecki tygodnik "Der Spiegel". "W Waszyngtonie na Merkel patrzy się znacznie bardziej sceptycznie niż jeszcze przed rokiem" - dodał tygodnik.

Przyczyną nie są niezbyt serdeczne relacje osobiste między Merkel a Obamą, lecz różnice zdań w ważnych międzynarodowych sprawach, jakie pojawiły się ostatnio. Dotyczą one m.in. walki z kryzysem finansowym i gospodarczym oraz przyszłości energii atomowej i polityki klimatycznej. Jak wskazują komentatorzy, Amerykanie nie rozumieją decyzji Berlina, który po marcowej katastrofie nuklearnej w Japonii zdecydował się na odejście od energii jądrowej do 2022 r.

Reputacji Merkel w Waszyngtonie zaszkodziło przede wszystkim wstrzymanie się Niemiec od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczącej ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią. Berlin zajął w tej sprawie stanowisko takie jak Rosja i Chiny, a odmienne niż sojusznicy z NATO: USA, Francja i Wielka Brytania. Chadecko-liberalny rząd Niemiec naraził się wówczas na zarzut, że powściągliwa postawa w sprawie Libii była podyktowana obawą o wynik ważnych wyborów regionalnych.

Dla niemieckich komentatorów jednym z symptomów ochłodzenia na linii Berlin-Waszyngton była trasa niedawnej europejskiej podróży Obamy, który po raz kolejny ominął Berlin, a odwiedził sąsiadów Niemiec: Francję i Polskę.

W wywiadzie dla dziennika "Der Tagesspiegel" Obama zapewniał, że rozumie niemiecki dylemat związany z udziałem w interwencji w Libii. "Nie ma trudniejszej decyzji niż ta, czy wysłać swoich żołnierzy, by brali udział w konflikcie zbrojnym" - powiedział Obama, dziękując Niemcom za zaangażowanie w misjach stabilizacyjnych w innych regionach świata.

Wizyta Merkel w USA potrwa do 8 czerwca

"Niemcy odgrywają ważną rolę, gdy chodzi o odpowiedź na demokratyczne przemiany w Afryce Północnej. Cieszę się, że będę miał okazję do dyskusji z panią kanclerz o tym, co więcej możemy wspólnie uczynić, by skuteczniej zareagować na przemiany w regionie, w tym w Libii" - powiedział prezydent USA.

Zniechęcenie Waszyngtonu wobec rządu Angeli Merkel nie pozostaje bez wzajemności. Także wizerunek Baracka Obamy w Niemczech ucierpiał od chwili, gdy w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2008 r. wygłosił on przemówienie pod berlińską Kolumną Zwycięstwa. "Obama uważany jest w Urzędzie Kanclerskim za prezydenta, który zapowiada wielkie rzeczy, ale niewiele z tego realizuje. Merkel nie wierzy, że jest on w stanie rozwiązać problemy świata. Oba rządy łączy głównie niezadowolenie z siebie nawzajem" - ocenił "Der Spiegel".

Tygodnik podsumowuje, że mimo różnic Merkel i Obama są na siebie skazani. Gdyby władzę w Niemczech objęli socjaldemokraci i Zieloni, przypuszczalnie nie byliby bardziej przyjaźni wobec Ameryki. Z kolei Berlin z troską obserwuje, że opozycyjni wobec Obamy amerykańscy Republikanie coraz bardziej przesuwają się na prawą stronę sceny politycznej.

Wizyta Merkel w USA potrwa do 8 czerwca. W podróży towarzyszy jej mąż Joachim Sauer. Zaproszenie na uroczysty bankiet na cześć Merkel dostali m.in.: popularny niemiecki prezenter telewizyjny Thomas Gottschalk, gwiazda niemieckiego futbolu, były trener reprezentacji Juergen Klinsmann oraz pięciu ministrów rządu RFN.