Premier Włoch Silvio Berlusconi przybył w poniedziałek rano do sądu w Mediolanie na swój proces, w którym oskarżony jest o przekupienie brytyjskiego adwokata Davida Millsa w zamian za złożenie korzystnych dla niego zeznań.

Szef rządu po raz pierwszy stawił się na rozprawie w procesie, wznowionym w marcu. Oskarżony jest o wręczenie Millsowi łapówki w wysokości 600 tysięcy dolarów za złożenie przez adwokata zeznania oczyszczającego premiera w innym śledztwie, dotyczącym korupcji. W rezultacie Berlusconi został uniewinniony.

W osobnym procesie Mills został już wcześniej skazany za tę korupcję na cztery i pół roku więzienia, ale w lutym 2010 roku Sąd Najwyższy uznał sprawę za przedawnioną.

Od końca marca, gdy rozpoczęły się lub zostały wznowione przed mediolańskim sądem jednocześnie cztery procesy Berlusconiego, stawił się on na sali rozpraw po raz czwarty.

Manifestacja przed siedzibą sądu

Przed gmachem mediolańskiego sądu na premiera czekali oprócz jego zwolenników, także jego przeciwnicy. Trzymali w rękach transparenty ze zdjęciami zabitych sędziów. W poniedziałek obchodzony jest we Włoszech dzień pamięci o sędziach, ofiarach terroryzmu.

Manifestacja przed siedzibą sądu ma związek z niedawnym incydentem w Mediolanie, gdzie jeden z kandydatów na radnego w tym mieście z ramienia partii szefa rządu w wyborach zaplanowanych na 15 i 16 maja, umieścił na swym plakacie hasło: "Czerwone Brygady, precz z prokuratur".

W pełnych oburzenia komentarzach na temat tego wybryku podkreślano, że lokalny polityk wziął przykład z samego premiera, który stale zarzuca prokuratorom z Mediolanu kierowanie się politycznymi pobudkami, sprzyjanie lewicy i prowadzenie działalności wywrotowej. Berlusconi mówił o tym w sobotę podczas wiecu wyborczego właśnie w stolicy Lombardii, gdzie nazwał tamtejszych prokuratorów "rakiem demokracji", który należy usunąć.