W ocenie premiera Donalda Tuska, Polacy za kilka miesięcy staną przed wyborem - albo poprą rządzącą koalicję PO-PSL z jej "wszystkimi zaletami i wadami", albo rodzącą się koalicję PiS i SLD, charakteryzującą się "niechęcią do tego, co jest polskim sukcesem".



Premier Donald Tusk bronił w środę w sejmowej debacie ministra finansów Jacka Rostowskiego, argumentując, że przeprowadził Polskę w czasie kryzysu "względnie bezpieczną drogą": zachowując wzrost gospodarczy, przy niezbędnych cięciach wydatków i chroniąc najuboższych.

Szef rządu zarzucił opozycji "żywiołową i emocjonalną, choć pustą w treści" niechęć do tego, co udało się Polsce w ostatnich czasach zrobić a także obniżanie reputacji naszego kraju. W debacie nad wotum nieufności wobec ministra finansów wypomniał SLD i PiS decyzje, które - jak mówił - stały się źródłem zadłużenia Polski. Według Tuska, jest też "cała litania decyzji SLD", które godziły w interesy ludzi najbiedniejszych.

W ocenie premiera, Polacy za kilka miesięcy staną przed wyborem - albo poprą rządzącą koalicję PO-PSL z jej "wszystkimi zaletami i wadami", albo rodzącą się koalicję PiS i SLD, charakteryzującą się "niechęcią do tego, co jest polskim sukcesem".

"SLD i PiS, dwa ugrupowania +na nie+ wobec Polski czy koalicja PO i PSL, niedoskonała, ale ciężko pracująca, by w jednym z najtrudniejszych okresów, w jakim przyszło nam żyć, skutki złych zdarzeń na świecie, w Europie i Polsce były jak najmniejsze. (...) Minister Rostowski jest jednym z autorów tego umiarkowanego - bo marzyliśmy o większym - ale jednak polskiego sukcesu na tle tego, co udaje i nie udaje się innym osiągnąć. I za to też ministrowi Rostowskiemu chciałem podziękować" - podkreślał szef rządu.

Tusk podkreślił, że debaty nad odwołaniem ministrów: Rostowskiego i skarbu Aleksandra Grada są "potwierdzeniem tego, o czym głośno w kuluarach, tzn. o coraz głębszej integracji politycznej pomiędzy dwoma dużymi klubami opozycji, między PiS a SLD". "Nie odkrywam jakiejś szczególnej Ameryki, chociaż zaskoczony jestem tempem tej współpracy" - mówił szef rządu.

Według Tuska, dla SLD i PiS bardzo gorzką pigułką były informacje, że Polacy poradzili sobie ze wzrostem gospodarczym w czasach kryzysu światowego i recesji. Zdaniem premiera, podczas debaty było słychać żal w głosach polityków opozycji, że "Polsce się udaje".

"Wchodzimy już w trzeci rok sytuacji, w której Polacy, Polska, polski rząd robią wszystko, aby opinia o Polsce była jak najlepsza, a dobra opinia oznacza także lepszą pozycję finansową Polski w odniesieniu do konkurencji, a w tym samym czasie, dwa główne kluby opozycyjne: SLD i PiS robią wszystko, aby reputacja Polski była gorsza, a nie lepsza, i to wbrew faktom" - oskarżał szef rządu.

"Czy jest kłamstwem, że w 2009 r. Polska była jedynym państwem w UE, które osiągnęło wzrost gospodarczy, a nie ubytek? Czy wymyśliła to sobie Unia Europejska, Komisja Europejska, Eurostat, a więc instytucja, która bada tego typu dane w odniesieniu do wszystkich państw UE? Czy to był fałsz, czy to była prawda? Czy to jest to powód do dumy dla Polaków, czy jest to powód do wstydu?" - pytał premier.

Tusk zarzucił PiS, że jest "zaciekłą, zacietrzewioną, zaślepioną opozycją" i z przykrością stwierdził, że w środowej debacie także SLD okazało się "niekompetentną opozycją". "Czy jest powodem do biadolenia, mękolenia, nieustannego kwękania, nie tylko na tej sali, to, że w wielu europejskich stolicach mówiono, że Polska staje się na tle innych państw europejskich symbolem tego, że można sobie poradzić w czasie kryzysu?" - pytał premier.

"Polska stała się - o czym z satysfakcją informowali mnie w Brukseli - nawet w oczach i ustach tak krytycznie często nastawionych do polskiej gospodarki naszych zachodnich sąsiadów Niemców, przykładem i symbolem dobrego gospodarowania" - powiedział Tusk.

Jego zdaniem, ciężkim grzechem opozycji jest konsekwentna próba obniżania reputacji Polski w sprawach, w których mamy powód do dumy. "Nie wmawiajcie sobie i innym, że tego sukcesu nie ma. Chcecie, to dzielcie się zasługami z nami, nie ma żadnego problemu. Ale nie wmawiajcie sobie i innym, że Polska to jest dzisiaj obszar katastrofy, czarna dziura, że wokół jest raj na ziemi" - mówił premier.



Przywołał też słowa szefowej PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która - jak mówił - użyła słowa "katastrofa" w odniesieniu do sytuacji w Polsce oraz posła SLD Marka Wikińskiego, który określił to jeszcze mocniej zwrotem "zbrodnia". W jakim świecie wy żyjecie? Czy wy wszyscy musicie być naśladowcami Jarosława Kaczyńskiego? Czy musicie nadużywać epitetów, które są bolesne dla Polski? - pytał Tusk.

Przyznał, że Rostowski nie jest nieomylnym ministrem. "Gdyby był nieomylny, widzielibyście aureolę nad jego głową. Prawdopodobnie zajmowałby się gdzie indziej, czym innym, gdyby rzeczywiście był postacią nieomylną. Każdy z nas robi błędy" - mówił szef rządu. Dodał: "Gdyby to wasze podpowiedzi, koncepcje stały się treścią rządzenia w Polsce w tym trudnym czasie, to takie słowa, jak +katastrofa+ miałyby pełne uzasadnienie".

Tusk powiedział też, że mógłby wymienić "całą litanię decyzji SLD", które godziły w interesy ludzi najbiedniejszych. "Te statystyki zaraz wybrzmią i naprawdę będziecie mieli się czego wstydzić" - podkreślił. "Ja nawet w czasie wystąpienia posła Wikińskiego dostałem jeszcze smsa od osoby, która w swoim życiu też została dotknięta waszymi decyzjami, to akurat dotyczyło Funduszu Alimentacyjnego" - mówił.

"Możemy też porozmawiać - wiem, że dzisiaj m.in. emeryci wizytują Sejm - o tym, co nasi poprzednicy robili z waloryzacją. Jeśli tak chcecie zwalać wszystko na innych, to pamiętajcie, za co ponosicie też co najmniej współodpowiedzialność" - dodał.

Premier wcześniej pytał polityków SLD, jak chcą rozliczać Rostowskiego, jeśli nie chcą podjąć dyskusji o liczbach, statystykach i dokonaniach resortu finansów. "Wnioskujący o odwołanie ministra Rostowskiego zarzekali się, że nie interesują ich dane statystyczne, liczby. Chcą rozmawiać o finansach publicznych i dokonaniach, bądź zaniechaniach ministra finansów, ale brzydzą się liczbami, statystyką polską i europejską. Powinniśmy spytać się razem z ministrem Rostowskim - to o czym chcecie, na miłość Boską, dyskutować? Jak chcecie rozliczać ministra, z czego (...), z waszych haseł, miraży?" - pytał Tusk.

Powiedział, że jeśli posłowie SLD nie chcą rozmawiać o liczbach, statystykach, to on proponuje rozmowę o tym, co dla zwykłych ludzi i państwa polskiego zrobili posłowie SLD w przeszłości, a co dokonał rząd koalicyjny PO-PSL. "Co chcecie porównywać, jakie wartości?" - dopytywał premier.

Tusk podkreślił, że jednym z głównych zadań ministra finansów każdego kraju w kryzysie finansowym, szczególnie w UE, jest "skuteczna dbałość o reputację finansową państwa w odniesieniu do konkurentów".