Niewątpliwy wpływ na decyzję ma dramatyczna sytuacja polityczna w Bahrajnie i sąsiednich krajach Zatoki Perskiej.
"Obecnie najważniejsze dla kraju jest skupienie się na bieżącym interesie narodowym. Priorytetami są między innymi poradzenie sobie z tragedią i wyleczenie podziałów" - przyznał oficjalny następca tronu Salman bin Isa Al Khalifa. W poniedziałek telefonicznie rozmawiał z szefem F1 Bernie Ecclestonem.
To pierwszy przypadek odwołania zawodów tej rangi w sporcie samochodowym z przyczyn politycznych. W Bahrajnie i innych okolicznych krajach trwają zamieszki, giną protestujący ludzie.
Organizatorzy odwołali zawody z 13 marca oraz treningi-testy, które miały się odbyć 3-6 marca. Wcześniej poinformowali, że nie odbędą się zawody GP2.
Gospodarzem pierwszych zawodów GP sezonu będzie australijskie Melbourne
W tej sytuacji gospodarzem pierwszych zawodów GP sezonu, zaliczanych do mistrzostw świata, będzie australijskie Melbourne 27 marca.
"Żałujemy, że musimy odwołać wyścig i jednocześnie życzymy, aby sytuacja w Bahrajnie się uzdrowiła" - stwierdził Ecclestone.
Ze zrozumieniem poniedziałkową informację przyjęli szefowie poszczególnych teamów, w tym kierujący Red Bullem Christian Horner. "Oczywiście rozumiemy sytuację, biorąc pod uwagę problemy tego kraju" - oświadczył.
Organizatorzy F1 poinformowali, że w terminie pierwotnie zaplanowanym na GP Bahrajnu, rozgrywanej od 2004 roku, kierowcy przeprowadzą kolejne testy na torze pod Barceloną (8-11 marca). Obecnie też sprawdzają swe bolidy na katalońskim obiekcie.
Być może rywalizacja na torze Sakhir w Bahrajnie (w poprzednim sezonie triumfował Hiszpan Fernando Alonso, a Robert Kubica był 11.) zostanie przełożona na listopad, przed GP Abu Zabi (13 listopada).