Jest już pewne, że BND wpuści do swoich archiwów historyków. Mają oni m.in. zbadać, ilu funkcjonariuszy Organizacji Gehlena (nazwa wywiadu do 1956 r.) i BND z lat 1945 – 1968 było nazistami. Ernst Uhrlau, szef wywiadu, ogłosił decyzję o stworzeniu komisji, po tym jak wyszło na jaw, że Klaus Barbie, niemiecki zbrodniarz wojenny zwany „Rzeźnikiem z Lyonu”, był agentem BND.
Związany z SPD zwierzchnik BND proponował powołanie komisji historycznej jeszcze krótko po objęciu urzędu w 2006 roku. Natrafił jednak na ostry opór ze strony ówczesnego szefa Urzędu Kanclerskiego i jednocześnie pełnomocnika rządu ds. służb – Thomasa de Maiziere’a (obecnie szef MSW).
Dając zielone światło komisji w BND, Urząd Kanclerski (któremu podlega wywiad) chce raz na zawsze uporać się z narodowosocjalistycznymi elementami historii instytucji i zabezpieczyć się przed cyklicznymi skandalami, takimi jak sprawa „Rzeźnika z Lyonu” Klausa Barbiego. Historycy przekonują, że wnioski po badaniu w BND będą przypominać konkluzje z podobnych analiz nad działalnością niemieckiego MSZ i ministerstwa finansów. Raporty na ten temat zostały opublikowane pod koniec ubiegłego roku. Wynika z nich, że urzędnicy obu instytucji – niezależnie od szczebla zajmowanego w hierarchii urzędu – w większości świadomie i bez większych oporów wypełniali swoje obowiązki związane z „ostatecznym rozstrzygnięciem kwestii żydowskiej”. Co równie ważne, po wojnie większość z nich nie tylko nie poniosła żadnej kary, ale nadal pracowała w ministerstwach nowopowstałej RFN.
Podobnie było w przypadku policji kryminalnej BKA. Jak wynika z badań komisji, która analizowała nazistowskie uwikłanie jednostki, w pierwszych latach po jej powołaniu z 47 wysokich rangą funkcjonariuszy aż 33 należało do NSDAP. Trzech byłych szefów BKA: Paul Dickopf, Rolf Holle i Bernhard Niggemeyer, należało do SS.